Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej zaznaczył, że pierwsza polska elektrownia jądrowa powstanie w Chorzewie na Pomorzu. Jej moc ma wynieść 3750 MWe, a technologię do budowy dostarczy firma Westinghouse.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nie ma możliwości, żebyśmy zatrzymali projekt jądrowy, a zmiana lokalizacji wiąże się z całym cyklem przygotowania nowych ekspertyz środowiskowych i przeprowadzeniem nowych konsultacji - powiedział Bando TVN24.
Uzgodnienia z KE kluczowe
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami budowa powinna ruszyć w 2026 r. z ewentualnym opóźnieniem rzędu jednego lub dwóch kwartałów. Pełnomocnik rządu przypomniał jednak, że rząd musi najpierw porozumieć się z Komisją Europejską.
- Aby zamknąć finansowanie, w tym roku powinniśmy uzyskać uzgodnienia z Komisją Europejską, które nie będą kwestionowały pomocy publicznej. Jesteśmy w stałym kontakcie z KE. Jest wysoce prawdopodobne, że Komisja się zgodzi - mówił Bando.
Planowana data zakończenia budowy to 2033 r. Pełnomocnik zaznaczył jednak, że będzie ona trudna do dotrzymania. - Rząd PiS przez 6 lat nic nie zrobił w sprawie energetyki jądrowej i w ogóle polityki energetycznej Polski, a to, co się zadziało na przełomie 2020/21, czyli jak gdyby pójście do sklepu i kupno elektrowni, nie bardzo jest spotykane we współczesnym świecie. Przyspieszenie w budowie nastąpiło dopiero w 2023 roku - powiedział Maciej Bando.
Wstępne założenia dotyczące udziału Skarbu Państwa w inwestycji mówiły o 60 mld zł. Resztę mają wyłożyć z własnych kieszeni prywatni inwestorzy. Pełnomocnik rządu zapowiedział, że najważniejsze jest obecnie uzyskanie listów intencyjnych i potwierdzenie inwestycji ze strony Exim Banku. - Jak skończymy model finansowania, będzie można mówić o strukturze udziałów - dodał.
Orlen i Synthos zbudują reaktory?
Maciej Bando poinformował również, że w rządzie trwa dyskusja, czy w Polsce jest miejsce na prywatną energetykę jądrową. Jako przykład wskazał spółkę utworzoną przez Orlen i Synthos w celu budowy małych reaktorów jądrowych. Jego zdaniem, podział udziałów w tej spółce po 50 proc. nie zapewnia Skarbowi Państwa efektywnej kontroli nad tym przedsięwzięciem, a zapowiedzi mówiące o uruchomieniu reaktorów w 2029 r. są "bardzo mało realne".
- Nie ma jeszcze nigdzie na świecie takich małych reaktorów, ja to traktowałem bardziej jako grę propagandową i element wzrostu wartości firmy. Poruszamy się w obszarze małych reaktórów wciąż na etapie start-upów" - powiedział pełnomocnik.