Mnóstwo pracowników, którzy w ostatnich dniach nie mają możliwości pójść do pracy, to osoby zatrudnione na umowach cywilnoprawnych. Mowa tu m.in. o kelnerach czy innych pracownikach zamkniętych restauracji. Do tego do chodzą na przykład dorabiający sobie w kinach czy knajpach.
Oni z dnia na dzień zostali bez środków do życia, bo zazwyczaj mają płacone za to, co rzeczywiście wypracują. Rząd chce ulżyć również im.
Jak ma wyglądać takie wsparcie? Zatrudnieni na zleceniach lub umowach o dzieło będą mogli liczyć na zasiłek wypłacany z ZUS.
Ma on wynieść 80 proc. minimalnej pensji, która w 2020 roku wynosi 2600 zł brutto. Samozatrudnieni oraz pracujący na umowach śmieciowych mogą więc liczyć na dodatek w wysokości 2000 zł brutto. I to nie wszyscy.
Żeby uzyskać pomoc, trzeba bowiem spełnić warunki.
"Aby zleceniobiorca lub wykonawca dzieła był uprawniony do świadczenia, musi udowodnić zawarcie umowy przed 1 marca 2020 r. Podobnie samozatrudniony musi mieć zarejestrowaną swoją działalność przed 1 marca 2020 roku" - dowiadujemy się z kręgów rządowych.
Przy założeniu skorzystania z dofinansowania gwarantowanego świadczenia 75 proc. uprawnionych, tj. 2,25 mln osób, szacowany koszt dla Funduszu Pracy wynosi maksymalnie 4,7 mld zł.
Przypomnijmy, że w przypadku pracowników etatowych pakiet pomocowy jest znacznie bardziej rozbudowany i zakłada model 40-40-20. Oznacza on, że pracodawca wypłaci zaledwie 40 proc. pensji, dodatkowe 40 dołoży państwo. 20 proc. weźmie na siebie pracownik, co oznacza niższe pensje.
Więcej na temat pakietu pomocowego dla pracowników pisaliśmy w money.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl