Miliony pakietów wyborczych składowane są w jednym z magazynów Poczty Polskiej. Chodzi o obiekt w Łodzi przy ul. świętej Teresy.
Dziennikarz "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski zdołał dostać się do magazynu i zobaczyć pakiety. Jak twierdzi, wszedł przez dziurę w płocie, mając na sobie roboczy kombinezon.
Na opublikowanych przez "GW" zdjęciach widać, że palety z pakietami zajmują pokaźną część magazynu. Jest ich przynajmniej kilkadziesiąt, rozłożonych na kilkuset metrach kwadratowych. Jak twierdzi dziennik, jeszcze kilka tygodni temu palet było znacznie więcej. To oznaczałoby, że część z nich została już z magazynu wywieziona.
Na każdej palecie jest 76 paczek o wadze 4,2 kg. To tam znajduje się po 200 pakietów wyborczych. Składają się na nie 3 koperty oraz dwie kartki papieru - karta do głosowania oraz oświadczenie z instrukcją.
"Sama karta do głosowania to zwykły papier, bez żadnych znaków wodnych. Biało-czerwony pasek na boku ma w czerwonej części wzorek układający się w litery RP. To jedyne zabezpieczenie. Kartę bez trudu można skopiować na cyfrowej drukarce. Zwłaszcza że nie ma pieczęci Państwowej Komisji Wyborczej ani obwodowej komisji wyborczej" - czytamy w "Wyborczej".
Na paletach widnieje data przyjęcia: 6 maja. To oznacza, że listonosze na rozwiezienie kart do głosowania po Polsce mieliby zaledwie 2 dni.
Koszt pokryjemy wszyscy
Co z kosztami tej operacji? Wygląda na to, że pokryjemy je wszyscy. Jak pisaliśmy w money.pl w czwartek, rządzący chcą wypłacić Poczcie Polskiej rekompensatę w ramach tzw. funduszu covidowego.
Poprawkę, która umożliwi zwrot Poczcie Polskiej pieniędzy wydanych na "niewybory", PiS nieoczekiwanie wprowadził we wtorek do projektu zmian ustaw w celu zapewnienia funkcjonowania ochrony zdrowia w związku z epidemią COVID-19. Jej kształt zaproponował szef komisji Tomasz Latos (PiS).
Jeden z paragrafów mówi, że podmioty, które na polecenie premiera organizowały korespondencyjne wybory prezydenckie, "mogą wystąpić do szefa Krajowego Biura Wyborczego o przyznanie jednorazowej rekompensaty na pokrycie zasadnie poniesionych kosztów, związanych bezpośrednio z realizacją polecenia”.
Opozycja uznała poprawkę za niekonstytucyjną (wskazywała na to m.in. Katarzyna Lubnauer z KO, która argumentowała, że poprawka nie może wykraczać poza materię ustawy), ale ostatecznie zapis znalazł się w projekcie.
- W białych rękawiczkach, poprawkami, PiS ratuje ministra Sasina, który z pogwałceniem prawa wydrukował pakiety wyborcze za 70 mln publicznych pieniędzy na kopertowe pseudowybory, które się nie odbyły - komentowała na gorąco na Twitterze posłanka Monika Wielichowska z Koalicji Obywatelskiej.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl