W szczegółowych planach rozbudowy muzeów przewidziano około 100 inwestycji. Jednak odbudowa Pałacu Saskiego ma dla rządzących szczególne znaczenie, o czym zapewniał wicepremier Piotr Gliński, Minister Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.
Jego zdaniem odbudowa Pałacu związana jest z "kwestią polskiej tożsamości, dziedzictwa kulturowego i historycznego". Ma to być też ostatni etap rekonstrukcji Warszawy po zniszczeniach wojennych.
Pomysł nie jest nowy. Już wielokrotnie plany jego odbudowy pojawiały się w rządowych koncepcjach wielu opcji politycznych.
Pod koniec lat 90. ówczesny wojewoda Maciej Gielecki (ZChN) chciał odbudowy Pałacu, ale jedynie z rurek i brezentu. W środku miała być wystawa. Nieco później prawdziwa odbudowę zapowiedziały władze Warszawy. Nic jednak z tego nie wyszło.
Później pomysł wracał już w XXI wieku. Kolejne władze samorządowe i centralne rozważały jego powrót. Program zainicjował również Lech Kaczyński w swojej kampanii wyborczej. Jednak i tym razem na planach się skończyło.
Po ok. dekadzie ciszy wokół odbudowy temat wrócił w 2018 r. Wtedy prezydent Duda ogłosił, że w stulecie niepodległości rozpocznie się wreszcie inwestycja, wcześniej zapowiadana już tyle razy.
Za każdym razem nie wiele mówiło się o kosztach. Ostatnie szacunki pochodzą, jak przypomina "Gazeta Wyborcza" z 2019 r.
- Jeśli dobrze pamiętam, koszty odbudowy samego pałacu oszacowano wtedy na ok. 600 tys. zł, a całej zachodniej pierzei placu na 1,2 mld zł. Teraz odtworzenie pierzei wyceniane jest na ok. 1,5 mld zł - mówi na łamach gazety architekt Adam Wagner.
Pałac Saski zajmował przed wojną centralną część zachodniej pierzei pl. Piłsudskiego. Po powstaniu warszawskim Niemcy wysadzili ją w powietrze. Z całej zabudowy pozostał tylko fragment arkad Pałacu Saskiego z Grobem Nieznanego Żołnierza.