"Premier polskiej biedy już niszczy!" - zaczął swój wpis Mateusz Morawiecki. Post został opublikowany w serwisie X we wtorek późnym wieczorem.
Były premier zaapelował w nim do obecnego rządu o pojęcie działań w związku z licznymi w ostatnim czasie doniesieniami o masowych zwolnieniach w działających w Polsce zakładach.
Morawiecki apeluje do rządu Tuska. Grabiec odpowiada
"Levis, Magneti Marelli, Neonet i wiele innych firm zgłosiły w ostatnich miesiącach zamiar redukcji zatrudnienia w Polsce. Za każdą z tych suchych informacji kryją się dramaty polskich rodzin, tracących źródło dochodu i perspektywę spokojnego życia. Trzeba na to reagować! Nie można udawać, że problemu nie ma!" - napisał b. premier.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Morawiecki stwierdził, że "Polsce potrzebna jest ustawa tarczowa, która tak jak nasze tarcze antykryzysowe pomoże pracownikom i firmom w trudnych okresach". Wyraził też gotowość do "wspólnej pracy nad rozwiązaniami, które ochronią rynek pracy w Polsce".
"W 2015 roku, gdy zostawałem wicepremierem odpowiedzialnym za rozwój, bezrobocie w Polsce wynosiło blisko 10 proc., a 1,5 mln ludzi pozostawało bez pracy. Pod koniec 2023 roku, kończąc swoją misję jako premier, poziom bezrobocia wynosił 5 proc., a bez pracy pozostawało o połowę mniej osób niż osiem lat wcześniej. Tak ogromna redukcja bezrobocia nie byłaby możliwa, gdyby nie odpowiednia polityka gospodarcza i stworzenie warunków do rozwoju firm w Polsce" - stwierdził były szef rządu.
W czwartek na wpis Morawieckiego odpowiedział obecny szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jan Grabiec.
"Pan Mateusz Maruda-Morawiecki martwi się bezrobociem w Polsce? A to za jego rządów w 2023 r. firmy zgłosiły zamiar zwolnienia grupowo 30,6 tys. pracowników. Zwalniali, bo wzrost PKB osiągną poziom 0,2 proc. W tym roku osiągniemy wzrost PKB o 3 proc., a w przyszłym 4 proc. Powstają tysiące nowych miejsc pracy, ruszają inwestycje. A ten przegryw siedzi i marudzi" - napisał w serwisie X Grabiec.
Jak pisaliśmy w money.pl, zwolnienia w dużych firmach nie napawają optymizmem. We wtorek media obiegła informacja, że Michelin przenosi produkcję opon ciężarowych z Olsztyna do Rumunii. Powodem są duże koszty produkcji Polsce.
Nie jest to jednak jednostkowy przypadek. Do czerwca produkcję w Płocku wygasi Levi Strauss, zwolnienia w Polsce planuje również Nokia. Więcej o czarnej serii na rynku pracy w Polsce piszemy TUTAJ.
Początek roku zazwyczaj "obfituje" w doniesienia o zwolnieniach, ale jak wskazują eksperci pytani przez money.pl, 2024 r. nie różni się znacząco od kilku wcześniejszych lat.
- To w dużej mierze kwestia sezonowości. Przełom roku na rynku pracy jest zwykle najsłabszy, bo część sektorów wygasza swoją aktywność, by powrócić na wiosnę. Jednocześnie to również czas przełomu roku, gdy wprowadzane są restrukturyzacje czy plany naprawcze w firmach - mówi nam Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytuty Ekonomicznego (PIE).