Pan Piotr ze Żnina od kilku lat samotnie wychowuje 8-letnią Elę. Mama dziewczynki wyjechała za pracą na Wyspy i najprawdopodobniej już do Polski nie wróci. Mężczyzna niechętnie mówi o swojej sytuacji domowej, ale zapewnia, że żona nie pobiera tam świadczenia na dziecko.
- W październiku 2018 r. złożyłem do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej wniosek o świadczenie 500 plus na córkę. Zaznaczyłem w kwestionariuszu zgodnie z prawdą, że matka dziecka przebywa za granicą. Ośrodek powiadomił mnie, że decyzję w mojej sprawie wyda Wydział Koordynacji Świadczeń w Toruniu – opowiada nam pan Piotr, który skontaktował się z nami przez platformę #dziejesie.
Ojciec dziecka wielokrotnie próbował nawiązać kontakt z urzędnikami z Torunia, ale bezskutecznie. Wybrać się tam osobiście nie może, bo pracuje i sam zajmuje się 8-latką. Jest pozbawiony pomocy.
- Nie sposób się tam dodzwonić, a oni ze mną sami się nie kontaktują. Od dwóch lat kompletna cisza – relacjonuje. I przyznaje: - Jestem bezsilny. Nie wiem, co mam robić. Pomóżcie mi.
Faktycznie, skontaktowanie się z urzędnikami urzędu wojewódzkiego to nie lada wyczyn.
Urząd pracuje niespiesznie
W środę rano napisaliśmy do wydziału prasowego oficjalnego maila z pytaniem w sprawie pana Piotra, a następnie wysłaliśmy SMS na służbową komórkę rzecznika prasowego, Adriana Móla. Ten przez cały dzień nie odbierał telefonów i nie odpowiadał na wiadomości.
Z kolei Dyrektor Wydziału Koordynacji Świadczeń w Toruniu nie chciał z nami rozmawiać i odesłał właśnie do rzecznika.
Dopiero po naszej interwencji w biurze wojewody oraz w Centrum Informacyjnym Rządu Adrian Mól odpisał po godz. 16, że zbierane są informacje i odpowiedź zostanie nam niezwłocznie udzielona.
Następnego dnia, w czwartek ok. godz. 12, ponownie zadzwoniliśmy do rzecznika urzędu, by odpowiedział nam na pytanie, dlaczego od dwóch lat pan Piotr nie tylko nie dostał żadnych pieniędzy na dziecko, ale również żadnej odpowiedzi na swój wniosek.
Rzecznik stwierdził, że jest to wersja pana Piotra, a on musi ustalić fakty.
Ponadto uznał, że daliśmy mu zbyt mało czasu na udzielenie odpowiedzi. Ustawowo ma na to 14 dni. Do chwili ukazania się artykułu odpowiedź nie nadeszła, opublikujemy ją, gdy tylko ją dostaniemy.
Udało się nam za to porozmawiać z pracownicą Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Żninie, Iwoną Mroczkowską. Bardzo dobrze pamiętała sprawę pana Piotra.
- Gdy jedno z rodziców pracuje za granicą, nie mamy prawa wydać decyzji o przyznaniu świadczenia samodzielnie. Odsyłamy sprawę bez rozpatrywania jej w ciągu 14 dni do Torunia i czekamy - tłumaczy początki całego zamieszania Mroczkowska.
Niektórzy mają jeszcze gorzej
Jak mówi, podobnych spraw mają rocznie w urzędzie ok. 200. Niektórzy rodzice czekają na decyzję z Torunia jeszcze dłużej niż pan Piotr, bo od 2016 r.
- Jesteśmy bezsilni, nie mamy żadnych instrumentów, by naciskać na urząd w Toruniu. Procedury postępowania w takich sprawach są skomplikowane, a decyzje odkładane latami – informuje urzędniczka.
Co tak długo jest ustalane przez Toruń? Czy matka dziecka nie pobiera za granicą zasiłków na dziecko. Ojciec dziecka twierdzi, że to wykluczone. Zatem o co tu chodzi?
Iwona Mroczkowska sugeruje, że może jeszcze chodzić o przyznanie panu Piotrowi tzw. dodatku dyferencyjnego. Wówczas brytyjski urząd dopłacałby ojcu dziecka do 500+ różnicę pomiędzy tym, ile wynosi świadczenie w Polsce, a tym, ile dostawałaby na dziecko matka, która przebywa na Wyspach.
Jak podkreśla urzędniczka, MOPS jest tylko wykonawcą decyzji urzędu wojewódzkiego.
- Jeśli tylko tam zapadnie decyzja, zostanie temu panu wypłacone zaległe świadczenie za 2 lata – zapewnia Mroczkowska.
Wypłata zaległości będzie bez odsetek. Ustawodawca nie przewidział ich w ustawie. Takich spóźnień chyba też.