- Zaczynamy w tym tygodniu kontrole w sklepach wykonywane przez policję i służby sanitarne - zapowiedział Łukasz Szumowski na antenie Radiowej Jedynki. Podkreślił też, że zasłaniania ust nosa w sklepach jest obowiązkiem.
W rozmowie z Polskim Radiem wyjaśniał, choć tzw. transmisja pozioma wciąż w Polsce nie jest bardzo wysoka, jednak wszystko zależy od tego, "czy będziemy zachowywać się rozsądnie".
Tymczasem, jak wynika z badania, które na zlecenie money.pl i Wirtualnej Polski przeprowadziła w całym kraju pracownia UCE Research, w sklepach nie ma rękawiczek dla klientów, a na brak maseczki nikt nie zwraca uwagi. Najgorzej jest w małych sklepach. Tylko w 5 proc. sytuacji pracownik zareagował na brak maseczki u klienta.
W supermarketach zdarzyło się to w 12, a w hipermarketach - 18 proc. przypadków. Najlepiej pod tym względem jest w dyskontach, gdzie pracownicy reagują w jednym na cztery przypadki.
Prawo natomiast pozwala obsłudze sklepów na reakcję, a nawet bardziej zdecydowane kroki. - Obowiązujące przepisy dają możliwość nieobsługiwania klientów bez maseczek. Właściciel lub obsługa sklepu powinni na to zareagować. Mogą też wezwać odpowiednie służby - podkreślał rzecznik prasowy resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Na taki ruch mało kto się decyduje.
Już na początku lipca money.plzwracał się do Ministerstwa Zdrowia z pytaniem, czy planowane są jakiekolwiek rekomendacje dla sklepów, które pomogłyby egzekwować tego typu nakaz. Usłyszeliśmy wówczas jedynie, że "takich narzędzi ministerstwo nie ma".
Teraz, kiedy odnotowujemy rekordową liczbę zarażeń, resort zaczyna działać. Być może większa kontrola i groźba kary za brak maseczek spowoduje, że powróci rozsądek