Administracyjne zmniejszenie liczby podróżnych w komunikacji kolejowej wydaje się już tylko kwestią czasu – pisze "Rzeczpospolita". Takie rozwiązania działają już w autobusowych spółkach wożących pasażerów w czerwonych strefach we Wrocławiu czy Lublinie.
Tymczasem wedle szacunków Urzędu Transportu Kolejowego spółki kolejowe stracą w tym roku ok. 100 mln pasażerów. W 2019 roku przewiozły 336 mln osób, w tym roku w wersji optymistycznej będzie to 240 mln. W pesymistycznej – 208 mln. A biorąc pod uwagę ostatnie rekordowe poziomy nowych zakażeń, ta druga opcja nie jest czymś nierealnym.
Przy tym – jak zwraca uwagę "Rz" prognoza została przygotowana jeszcze w czasie, gdy dzienna liczba wykrytych zakażeń była kilkakrotnie niższa niż obecnie.
Problem w tym, że o ile w przypadku pociągów dalekobieżnych zmniejszenie liczby pasażerów jest możliwe, o tyle w podmiejskich nikt nawet nie wie jak się za to zabrać. Rozsądnym wyjściem byłoby zwiększenie częstotliwości kursów, ale na to kolejowe spółki (dodatkowo przyciśnięte przez pandemię) po prostu nie mają pieniędzy.
"Rz" pisze, że zmniejszyły się też przewozy towarowe. Kolejami przetransportowano o wiele mniej węgla i surowców energetycznych, produktów hutniczych i chemicznych. Wzrosła za to liczba przewiezionych kontenerów.