Czeka nas kolejny kryzys. Tym razem na rynku obuwniczym. Wszystko przez wydłużone przez pandemię łańcuchy dostaw. Według informacji CNN, Nike może wyprodukować w tym roku 160 mln par butów mniej niż w poprzednim roku. Wszystko przez logistyczny koszmar, jaki dotyka wielu branż i problemy z dostawami. Brytyjczykom brakuje towarów w sklepach, producentom samochodów stali i podzespołów, a pozycje na liście można mnożyć. Dodatkowo przez COVID-19 Nike zamknęła fabryki w Wietnamie.
Rynek obuwia sportowego rośnie z roku na rok
Światowy rynek sneakersów i obuwia sportowego szybko rośnie od paru lat. W 2020 r. osiągnął on poziom 70 mld dol. Według analiz z portalu Statista do 2025 r. ma dobić do 105 mld dol. Niekwestionowanym liderem w tym segmencie jest właśnie Nike. Zarabia więcej na swoich butach niż Adidas i Puma razem wzięci. W 2020 r. Nike sprzedała buty o wartości 24 mld dol.
Z danych Euromonitor International opracowanych dla "Rzeczpospolitej" wynika, że Polacy na buty i ubranie wydają średnio rocznie 1000 zł, czyli w skali miesiąca jest to 83 zł. Kupując buty za około tysiąc złotych, fani sneakersów za jednym zamachem wydają tyle, co statystyczny Polak przez rok na całą garderobę.
Problem nie dotyczy tylko Nike
Zdaniem Jeremiusza Dutkiewicza, właściciela Warsaw Sneaker Store, który jest w kontakcie z producentami, problemy wywołane zakłóceniem łańcucha dostaw będą dotyczyć nie tylko butów Nike, ale także innych marek.
Dutkiewicz zwraca uwagę, że cykl produkcyjny obuwia trwa około dziewięciu miesięcy, dlatego też faktyczny wpływ pandemii i problemów dystrybucyjno-produkcyjnych zobaczymy za kilka miesięcy. Problem istnieje i wszyscy producenci obuwia i odzieży sportowej zdają sobie z tego sprawę.
Przedsiębiorca podkreśla, że te problemy najpewniej nie dotkną największych dystrybutorów.
Są jednak modele, po które od zawsze stało się w kolejce i nie wystarczało ich dla każdego chętnego. W tej niszy obuwniczej im mniej egzemplarzy, tym lepiej, ponieważ kultowe sneakersy są nie tylko do chodzenia, takie buty się też kolekcjonuje.
Czym różnią się sneakersy od innych butów?
Czym różnią się sneakersy od butów sportowych? Gdzie przebiega granica między butami, które kupujemy bez kolejki w sklepie, a tymi, na które musimy się zapisywać?
- Można się spierać o dokładną definicję, ale w dużym uproszczeniu sneakersy to buty sportowe używane na co dzień, poza aktywnością, do której zostały zaprojektowane – tłumaczy Kuba Blimel, projektant obuwia pracujący dla firmy Ecco. Część sneakersów to buty nowe, które wyglądają na sportowe, ale są przeznaczone dla klientów, którzy ze sportem często nie mają nic wspólnego.
Nike Air Max 1 ewoluował z buta sportowego w stronę obuwia dla wszystkich
Idealnym przykładem jest Nike Air Max 1 z 1987 roku. Początkowo były to buty biegowe. Z czasem zyskały status obuwia kultowego. - Przykładów na ewolucję obuwia funkcjonalnego w akcesorium modowe jest mnóstwo. Od najbardziej ikonicznych jak buty marki Jordan, po przykłady nowsze, jak Adidas Ultraboots z 2015 r. Obuwie wypuszczone z myślą o biegaczach, które zaadaptowano na but wyłącznie streetwearowy – tłumaczy Kuba Blimel.
Jordan kolaboruje ze Spider-Manem
Buty sportowe trafiają też do kultury popularnej – poprzez przeróżne kolaboracje i udziały w produkcjach filmowych. Kuba Blimel jako przykład przywołuje Nike Air Jordan 1 – Model został odświeżony przez współpracę z raperem Travisem Scottem i pojawienie się w oscarowej animacji "Spider-Man: Into the Spiderverse" – mówi projektant.
Za ciężkie buty do biegania
Czy oznacza to, że sneakersy zatraciły całkowicie swój sportowy charakter i nie można w nich uprawiać sportu? Okazuje się, że wszystko zależy od specyfiki danej dyscypliny. – Dawne buty sportowe są, jak na dzisiejsze standardy, przede wszystkim bardzo ciężkie. Pianki używane dzisiaj oddają również dużo więcej energii przy uprawianiu sportu, co ma wpływ na wyniki – wyjaśnia projektant obuwia.
Naukowcy pracują nad jak najlepszym obuwiem
Największe firmy produkujące obuwie sportowe przeznaczają gigantyczne pieniądze na działy badawczo-rozwojowe (R&D). Przy pracach nad nowymi modelami nie pracują tylko projektanci, ale także naukowcy, którzy opracowują jak najlepsze rozwiązania.
- Od 2018 roku, gdy Nike wypuściła model Vapoorfly, wszystkie średnio i długodystansowe biegowe rekordy świata zostały pobite, łącznie z magicznymi dwiema godzinami w maratonie męskim. Widać więc, że technologia działa i ewoluuje – podsumowuje Blimel.
Koszykówka czerpie z mody ulicznej i na odwrót
Nie dotyczy to wszystkich dyscyplin sportowych. - W koszykówce akurat waga buta ma nieco mniejsze znaczenie, wiec buty starzeją się trochę wolniej, a ponieważ sport ten jest blisko związany z kulturą ulicy, wielu profesjonalnych graczy wciąż gra lub przynajmniej grywa w kultowych modelach sprzed lat — opowiada Kuba Blimel. Przed odejściem z Chicago Bulls, Michael Jordan rozegrał ostatni mecz w nowojorskiej hali Madison Square Garden w swoich pierwszych butach, w których zaczynał karierę w latach 80. Rzucił w nich 42 punkty.
Snekersy są drogie? Spróbujcie kupić jordany z drugiej ręki
Skąd ceny sneakersów oscylujące w granicach tysiąca złotych i więcej? Firmy decydują się na wypuszczanie limitowanych edycji kolorystycznych, które nawiązują do konkretnych wydarzeń sportowych, do barw klubów sportowych czy amerykańskich uczelni, na których grały wcześniej np. gwiazdy NBA. Czasami powstają projekty we współpracy z artystami, a nawet z firmami spoza sportu.
Trzeba też wspomnieć o odsprzedaży. Praktycznie każdy model można kupić w idealnym stanie z drugiej ręki, ale ceny takiego obuwia mogą wgnieść w fotel. - Te buty obecnie są tak trudno dostępne i tak drogie w odsprzedaży, że nikt przy zdrowych zmysłach by w nich nie grał. Chyba, że zarabiający miliony rocznie koszykarze NBA – podsumowuje Kuba Blimel.
Kultowe modele, takie jak Air Jordan XII w kolorystyce Flu Game, potrafią kosztować z drugiej ręki nawet ponad 5 tys. zł. Czyli nawet pięciokrotnie więcej, niż cena zakupu w detalu dla tej linii kolorystycznej. Buty są tym droższe, im trudniej było je dostać w sklepie. Dodatkowo ta linia kolorystyczna odwołuje się do spotkania Michaela Jordana w finałach, w którym grał z grypą.