W 2020 roku spadek sprzedaży odzieży sięgnął 22 proc., w porównaniu do poprzedniego roku.
Polacy zostawili w sklepach odzieżowych ponad 21 mld złotych, czyli o ponad 6 mld mniej, niż w 2019.
Kolejny rok może jednak przynieść odbicie. Jak wynika z prognozy Euromonitor International dla "Rzeczpospolitej", sprzedaż może wzrosnąć o ponad 11 proc.
Całkowite odrobienie strat zajmie jednak znacznie więcej czasu.
– Patrząc na statystyki, widać, że czas kryzysowy bez strat przeszły sieci spożywcze, a na przeciwległym biegunie są te oferujące odzież. Nowa rzeczywistość wpłynęła na zwyczaje zakupowe konsumentów – mówi "Rzeczpospolitej" Mariusz Woźniakowski z Katedry Marketingu, Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego. – Klienci chętniej korzystają ze sklepów zlokalizowanych bliżej domów, rzadziej odwiedzają obiekty handlowe. Zyskały na popularności zakupy przez internet, nawet w grupie konsumentów niekorzystającej z tej formy handlu.
Na razie wyniki są złe. Nowy rok zaczął się od zamknięcia galerii handlowych, a wraz z nimi większości sklepów odzieżowych.
Na rynek wchodzą jednak nowe marki, m.in. francuski JOTT. Firmy odzieżowe, które już w Polsce działają, nie planują drastycznych cięć.
– Okres kryzysu jest idealnym momentem do wejścia na nowy rynek czy poprawę obecnej pozycji. Kryzys ma to do siebie, że poza tym, iż doprowadza do bankructw i osłabienia firm, to powoduje, że dla tych silniejszych, lepiej zarządzanych i posiadających zapasy finansowe robi się więcej miejsca do rozwoju – mówi "Rzeczpospolitej" Sebastian Sadowski-Romanov, prezes ITRO Export Solutions. – Polska należy do UE, więc jest dobrym miejscem do inwestycji i tworzenia przyczółka do dalszej ekspansji. 38 mln konsumentów powoduje, że to też atrakcyjny rynek.