Pandemia koronawirusa zmieniła codzienne życie Polaków. Wielu z nas już nie pamięta, kiedy ostatni raz jadło kolację w restauracji, było w kinie, teatrze czy na siłowni.
Zauważył to też Główny Urząd Statystyczny. Jak co roku opublikował tzw. koszyk inflacyjny. Pokazuje on, jaką część naszych miesięcznych wydatków stanowią poszczególne kategorie. W uproszczeniu: ile procent pieniędzy idzie na jedzenie, ile na transport, a ile na restauracje czy rozrywkę.
Tegoroczny koszyk opiera się na danych z 2020 roku. Nie trzeba nikogo przekonywać, że ten był na całym świecie wyjątkowy. Stąd zmiany, które GUS zaproponował w koszyku inflacyjnym.
Okazuje się, że większą część swojego budżetu przeciętny Kowalski przeznacza teraz na żywność, rachunki i alkohol. Jest to odpowiednio wzrost o 2,53, 0,7 i 0,66 punktu procentowego. Znacznie mniej Polak zostawia w hotelach i restauracjach - ta kategoria "waży" w comiesięcznym budżecie mniej o 1,53 pkt proc.
Efekt restrykcji widać nie tylko w sferze gastronomiczno-hotelowej. Mniejszą część budżetu statystycznego Kowalskiego pochłania teraz także transport. Zmniejszona mobilność to skutek przede wszystkim zamykania hoteli oraz wprowadzenia w wielu firmach pracy zdalnej.
To sprawia z kolei, że znacznie więcej czasu spędzamy w domu. Tę zmianę również widać jak na dłoni w danych GUS – użytkowanie mieszkania i energia to druga po żywności kategoria, która urosła najmocniej. Urosła także kategoria łączność, która obejmuje sprzęt i usługi telekomunikacyjne, co w znacznym stopniu wynikało z konieczności dostosowania mieszkań do pracy i nauki zdalnej.
Skurczył się natomiast udział wydatków na rekreację i kulturę, a także na odzież i obuwie. Pierwsza zmiana to efekt restrykcji, druga natomiast to nie tylko efekt zamknięcia sklepów w galeriach, ale być może także mniejszej potrzeby kupowania ubrań w czasie pandemii, kiedy nasza aktywność jest ograniczona.
Spadek w kategorii rekreacja i kultura nie wydaje się duży, jednak ta pozycja w danych GUS to nie tylko bilety na koncert czy do kina. To również rekreacja w zaciszu czterech ścian. "Gdy rzucimy okiem, co w tej kategorii jest, to od razu stanie się jasne, że niewielka zmiana wagi nie ma w sobie niczego niezwykłego: elektronika, książki (i czasopisma), sprzęt sportowy, sprzęt turystyczny, sprzęt ogrodowy (łącznie z meblami ogrodowymi), instrumenty muzyczne, gry, rośliny, zwierzęta. Każdy mościł sobie koronawirusowy azyl jak tylko potrafił" - zauważają ekonomiści mBanku.
"Pandemiczny" koszyk inflacyjny
Warto też pamiętać, że nie chodzi o wartość wydatków, tylko o ich strukturę. Nie musi to oznaczać, że teraz na żywność i rachunki przeznaczamy więcej pieniędzy niż przed rokiem, a jedynie że – biorąc pod uwagę wszystkie wydatki - zwiększył się udział tych pozycji w budżecie przeciętnego Kowalskiego (czy też przeciętnej rodziny Kowalskich, chodzi bowiem o budżet gospodarstwa domowego).
Koszyk inflacyjny powstaje bowiem w oparciu o badanie budżetów domowych. Spośród ok. 14 mln gospodarstw domowych w Polsce pod lupę brane są wydatki ok. 30 tys. Na tej podstawie GUS aktualizuje koszyk raz w roku. Jednak tym razem zmiany okazały się większe niż w ubiegłych latach, właśnie ze względu na pandemię.
Po co w ogóle GUS tworzy koszyk inflacyjny? Służy on do comiesięcznego wyliczania poziomu inflacji, czyli średniego wzrostu cen w kraju. Największą wagę w najnowszym "pandemicznym" koszyku (tak samo jak w ubiegłych latach) ma żywność (27,7 proc.) oraz użytkowanie mieszkania (19,1 proc.). Włącznie te dwie kategorie odpowiadają za prawie połowę wydatków w budżecie przeciętnego gospodarstwa domowego. Wzrost cen żywności "boli" nas więc bardziej niż np. podwyżki w edukacji.
W celu obliczenia inflacji GUS tworzy tzw. listę reprezentantów towarów i usług. Lista jest pogrupowana w 12 kategorii głównych (pokazanych na wykresach powyżej) i dzieli się na ok. 340 grup elementarnych produktów i usług kupowanych przez Polaków.
I tak np. kategoria "żywność i napoje bezalkoholowe" dzieli się na ponad 80 grup elementarnych, np. ryż, pieczywo, twarogi, masło, jabłka, pomidory, kawa, herbata. Natomiast kategoria "restauracje i hotele" obejmuje 7 jednorodnych grup, np. restauracje, kawiarnie, stołówki. Z drugiej strony grupa "owoce morza" odpowiada jedynie za 0,01 proc. wydatków, a już elektryczność, leki czy benzyna - za 4 proc.
W zaktualizowanym w marcu koszyku inflacyjnym, który obejmuje 2020 rok, ze względu na pandemię zaszły większe niż zwykle zmiany. Ekonomiści mBanku zauważają, że koszyk konsumpcji w 2021 roku będzie pewnie bliższy temu z 2019 niż z 2020 roku. "Z tego powodu - i jak już wielokrotnie pisaliśmy - przez cały rok będziemy liczyć na boku odczyty inflacyjne na starych wagach" - oceniają.