W szeroko zakrojonym śledztwie nazwanym "Pandora Papers" wzięło udział 600 reporterów ze 150 redakcji działających w 117 krajach. To rekord przy tego typu akcji. Informuje o tym "Gazeta Wyborcza", której dziennikarze od początku współpracowali z nadzorującym śledztwo Międzynarodowym Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ).
"Pandora Papers" - największe dziennikarskie śledztwo w historii
Według "Wyborczej" skala "Pandora Papers" przebija śledztwo dziennikarzy sprzed pięciu lat, nazwane "Panama Papers". Wtedy na celowniku reporterów była kancelaria Mossack Fonseca, za której pośrednictwem dokonywano międzynarodowych optymalizacji finansowych.
Na dowód tej tezy poświadczyć może choćby archiwalia, które przeanalizowali reporterzy. W ramach "Pandora Papers" mieli do dyspozycji 12 mln dokumentów - o połowę więcej niż w przypadku "Panama Papers".
Śledztwo sprzed pięciu lat dotyczyło zresztą tylko jednej kancelarii. Tegoroczne - już 14, ulokowanych m.in. w Belize, Singapurze, Panamie, Barbados, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, Seszelach czy Cyprze - informuje "Wyborcza".
"Pandora Papers" w polskim wydaniu
Na celowniku reporterów z całego świata znalazła się światowa śmietanka, która transferuje pieniądze do rajów podatkowych. Dziennikarze prześwietlili m.in. polityków, biznesmenów, czy celebrytów. W śledztwie pojawia się też polski wątek.
I tak "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że w dokumentach "Pandora Papers" przewija się nazwisko Rafała Brzoski, twórcy paczkomatowego imperium. Ze śledztwa dziennikarzy wynika, że założyciel i prezes grupy Integer.pl (do której należy InPost) miał dokonywać transakcji finansowych na Cypr. Biznesmen wydał oświadczenie na portalu LinkedIn.
"Niestety, zamiast skupiać się na rozwoju biznesu, nieść polską flagę na mapie Europy, udowadniać, że Polak potrafi nie tylko być pracownikiem najemnym w krajach UE, ale może tworzyć miejsca pracy w tych krajach - muszę spędzać czas swój i swoich pracowników na odpieraniu niezrozumiałego i taniego ataku. Ale taka też rola i minusy prowadzenia biznesu" - napisał Rafał Brzoska.
W oświadczeniu wytyka kilka błędów, które - w jego ocenie - mieli popełnić autorzy artykułu. Podkreślił też, że wszystkie podatki płaci w Polsce i zapowiedział, że podejmie kroki prawne wobec wszystkich "którzy nierzetelnym dziennikarstwem będą naruszać konstytucyjne prawa" jego, jego firmy i pracowników przez nią zatrudnianych.
Czytaj też: Rekin. Biznesowa historia Rafała Brzoski
Kogo jeszcze prześwietlili dziennikarze w ramach "Pandora Papers"?
"Wyborcza" zapowiada kolejne publikacje w ramach "Pandora Papers". Fala jednak przetacza się przez cały świat. Dziennikarze "Washington Post" ujawnili, że kobieta z kilkumiesięcznym dzieckiem otrzymała dom o wartości 4 mln dolarów w Monako, który powiązany jest z ludźmi Władimira Putina. Zdaniem reporterów to "zapłata" za milczenie, że ojcem nieślubnego dziecka jest obecny prezydent Rosji.
BBC z kolei podało, że król Jordanii Abdullah II bin Al-Hussein nabył 15 zagranicznych domów, na które przeznaczył ponad 70 mln funtów. Jego kraj w tym samym czasie otrzymywał setki mln funtów pomocy płynącej z Wielkiej Brytanii i USA.
W śledztwie jednak przewija się dużo więcej nazwisk. Np. rodzina rządząca Azerbejdżanem, Alijewowie, miała potajemnie nabyć warty 30 mln funtów biurowiec w Londynie. Z kolei były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair wraz z żoną Cherie mieli nie zapłacić 312 tys. funtów podatku za zakup biurowca w stolicy dzięki umowie skonstruowanej w sposób, który pozwolił im uniknąć daniny.
Dziennikarze wskazują też, że premier Czech Andrej Babisz miał kupić wiele luksusowych nieruchomości na Lazurowym Wybrzeżu. Polityk wydał w niedzielę oświadczenie, w którym stwierdził, że publikacje związane z projektem "Pandora Papers" są próbą oczernienia go i wpłynięcia na wynik przyszłotygodniowych wyborów parlamentarnych.
Natomiast prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski posiadał spółki w Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, na Cyprze i w Belize. Po wygranych wyborach przekazał je swojemu doradcy Serhijowi Szefirowi. Jednak pieniądze z tych spółek - zdaniem ukraińskich dziennikarzy - wciąż płyną do rodziny prezydenta.
Podatków unikać także ma Shakira. Piosenkarka w latach 2012-14 miała uniknąć zapłaty fiskusowi 16,4 mln euro - ujawnili dziennikarze "El Pais".