Dziennik przypomina, że Parlament Europejski w środę 8 czerwca zagłosuje ws. definitywnego zakończenia sprzedaży nowych samochodów spalinowych do 2035 r. To część pakietu "Fit for 55". "Od tego terminu w salonach mają być tylko auta elektryczne" - czytamy.
Dziennik zwraca uwagę, że przechodzenie na elektryki zdecydowanie lepiej wychodzi na Zachodzie. Coś się jednak zaczyna w Polsce zmieniać.
Według prognoz Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA) w 2025 r. polski park samochodów z napędem czysto elektrycznym zwiększy się do 290,5 tys. z 40,3 tys. w roku 2022. Z kolei liczba zarejestrowanych hybryd plug-in wzrośnie z 41,1 tys. do 220,2 tys. PSPA zakłada, że łączny udział zelektryfikowanych samochodów w rynku nowych aut sięgnie pod koniec 2025 r. blisko jednej czwartej - pisze gazeta.
Samochody elektryczne w Polsce
A ma być jeszcze lepiej. Jan Wiśniewski, dyrektor Centrum Badań i Analiz PSPA, wskazał w rozmowie z gazetą, że do 2040 r. roczny poziom rejestracji samochodów z napędem elektrycznym w Polsce powinien wzrosnąć do 350–400 tys. sztuk.
Jego zdaniem, polski rząd zaczął za późno wdrażać instrumenty wsparcia elektromobilności w postaci subsydiów. "Barierą pozostaje także wciąż niedoskonałe prawo. W rezultacie od europejskich liderów tego sektora dzieli nas duży dystans, zwłaszcza uwzględniając potencjał krajowego rynku motoryzacyjnego" - czytamy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ładowarki do samochodów elektrycznych
Jak pisaliśmy w money.pl, choć w ostatnich latach Europejczycy coraz chętniej przesiadają się do samochodów z napędami alternatywnymi, to widać tutaj spore dysproporcje. Jak wynika z raportu ACEA (Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów), ponad 80 proc. wszystkich samochodów elektrycznych jest sprzedawanych jedynie w sześciu krajach członkowskich UE o najwyższym PKB.
Spore nierówności widać również w kwestii infrastruktury do ładowania. Obecnie w całej Unii znajduje się ok. 200 tys. punktów, a większość z nich stoi w Holandii, Niemczech i Francji. Co z Polską? Jak podała "Rzeczpospolita", do końca stycznia w naszym kraju funkcjonowały 1992 ogólnodostępne stacje ładowania, co przekłada się na 3893 punkty. Większość z nich to wolne ładowarki prądu przemiennego.
Efekt? Właścicielom elektryków coraz trudniej będzie znaleźć wolną ładowarkę, co może zniechęcić do inwestowania w tego typu pojazdy.
Zdaniem Komisji Europejskiej do 2030 r. potrzebować będziemy ok. 3 milionów dodatkowych punktów ładowania. Jednak według nowych badań, opartych na analizie firmy McKinsey, w całej Unii potrzebnych będzie aż 6,8 mln publicznych ładowarek. "Oznacza to, że w całej UE należałoby co tydzień instalować do 14 tys. publicznych punktów ładowania dla wszystkich segmentów pojazdów – w porównaniu z mniej niż 2 tys. tygodniowo obecnie" – zaznacza ACEA.