Przez problemy z dostępnością gruntów w dużych polskich miastach deweloperzy budują, jak mogą i gdzie mogą. Przepisy zawarte w prawie budowlanym i innych aktach prawnych powinny wystarczyć, by powstrzymać ich nadużycia. Prawo jednak nie nadąża za nowymi pomysłami na zbudowanie jak największej liczby mieszkań na jednej działce.
"Dziennik Gazeta Prawna" we wtorkowym wydaniu przedstawia pomysły ekspertów na zatrzymanie wzrastającej fali patodeweloperki. Rzeczoznawca budowlany Mariusz Okuń nie pozostawia złudzeń, bez nowelizacji prawa, nie wiele da się tu zrobić.
Tymczasem, zamiast prawo poprawiać, rządzący w Polskim Ładzie szykują, jego zdaniem, doskonały grunt pod dalszy rozwój patologicznego budownictwa.
- Niepokój co do dalszego rozwoju patodeweloperki budzą też już same założenia Polskiego Ładu. Nie tylko nie ograniczają one tego zjawiska, ale mogą skutkować dynamicznym wzrostem tego typu inwestycji - mówi Okuń.
Czym zatem powinni zająć się rządzący, by powstrzymać powstawanie budowlanych potworków? W ocenie ekspertów, problemem jest głównie wadliwe działanie przepisów, które w pewnym sensie umożliwiają nadużycia.
Większość z nich zawarta jest w rozporządzeniu ministra infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakimi powinny odpowiadać i ich usytuowanie. Przykładem mogą być przepisy dotyczące norm dostępu do światła dziennego w budowanych mieszkaniach.
Nie dalej jak w poniedziałek (31.05 br.) opisywaliśm w money.pl drastyczny przykład patodeweloperki z podwarszawskich Marek. Tam mieszkania zamieniają się w moduły, dzięki czemu mogą powstawać mikrokawalerki z widokiem na ścianę sąsiedniego bloku.
Kres powstawaniu tego typu mieszkań mogą położyć konieczne zmiany w prawie. Prace nad nowelizacją rozporządzenia prowadzi już Ministerstwo Rozwoju. Problem w tym, że wejście zmian w życie planowane jest we wrześniu 2022 r.