Ustawa o Pracowniczych Planach Kapitałowych wchodzi w życie od 1 lipca, ale pierwsze skutki nowego programu emerytalnego Polacy mają odczuć dopiero odbierając listopadową pensję. Będzie ona o 2-4 proc. niższa niż dotychczasowa.
To miesiąc później niż zakładano początkowo. Jak przekonuje ”Gazeta Wyborcza”, przesunięcie to ma mieć związek z zarządzeniem prezesa PiS, aby do październikowych wyborów nie wprowadzać niepopularnych zmian. A takimi miałyby być m.in. cięcia w pensjach związane z uruchomieniem PPK. Paweł Borys, prezes PFR twierdzi, że to "fake news".
- Zmiana maksymalnego terminu zawarcia umów o PPK wynika wyłącznie z interpretacji prawnej ustawy o PPK przez prawników, konkretnie chodzi o interpretacje kodeksu cywilnego. Informacje, jakoby miało to cokolwiek wspólnego z wyborami lub decyzjami władz PiS jest w całości nieprawdziwa i nie ma żadnego poparcia w faktach. Proces interpretacji prawa w tym zakresie jest udokumentowany w formie korespondencji – poinformował money.pl Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
Jak przekonuje szef Funduszu, wszystkie główne terminy objęcia firm wdrożeniem PPK nie ulegają zmianie i start reformy jest ten sam - czyli 1 lipca 2019 roku.
- Łączenie tej interpretacji z kalendarzem wyborczym nie ma jakiejkolwiek podstawy w faktach. Tym bardziej, że mówimy o ostatecznym terminie zawarcia umów, co oznacza, że firmy mogą zawierać je wcześniej i tym samym wcześniej odprowadzać składki np. już za sierpień – zaznaczył prezes Borys.
*Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * dziejesie.wp.pl