Unia Europejska bierze pod lupę sprawy związane z oprogramowaniem szpiegowskim Pegasus. W tym celu powołano specjalną komisję śledczą, która ma zbadać "domniemane naruszenia prawa UE w związku z używaniem oprogramowania inwigilacyjnego m.in. przez Węgry i Polskę". Komisja przyjrzy się istniejącym przepisom krajowym oraz temu, czy oprogramowanie szpiegowskie Pegasus było wykorzystywane do celów politycznych, np. przeciwko dziennikarzom, politykom i prawnikom.
W komisji zasiada 38 europosłów, w tym pięciu z Polski: Róża Thun, Bartosz Arłukowicz, Łukasz Kohut, Beata Kempa i Dominik Tarczyński. Ich zastępcami będą: Radosław Sikorski, Sylwia Spurek i Elżbieta Kruk. Komisja ma przedstawić sprawozdanie końcowe po 12 miesiącach. Na wtorkowym posiedzeniu komisja nie tylko wybierze prezydium, ale też będzie rozmawiała z przedstawicielami organizacji Forbidden Stories, Citizen Lab i Amnesty International na temat ich najnowszych dochodzeń.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Pegasus: strata czasu czy największa afera od lat
Europoseł Koalicji Obywatelskiej Bartosz Arłukowicz nie ma wątpliwości, że sprawę Pegasusa trzeba jak najszybciej wyjaśnić.
- Pegasus to nie jest tylko podsłuch, to broń szpiegowska. Jeżeli potwierdzą się dotychczasowe ustalenia, to będziemy mieli do czynienia z największą aferą w Polsce na przestrzeni kilku ostatnich lat. Pracując w komisji, będę starał się przybliżyć do prawdy i dowiedzieć się, na czyje polecenie uruchamiano system, gdzie są dane, kto je przechowuje i do czego były używane — mówi w rozmowie z money.pl Bartosz Arłukowicz.
Polityk nie pozostawia także złudzeń co do szans, aby w tej kadencji powołać w Polsce sejmową komisję śledczą w tej sprawie. - Obserwując dotychczasowe działanie, a raczej jego brak, można odnieść wrażenie, że partii rządzącej zależy na ukryciu tych informacji, a nie dojściu do prawdy — uważa europoseł.
Zupełnie inaczej na te kwestie patrzy europosłanka Prawa i Sprawiedliwości Beata Kempa. Przyznaje wprost, że nie widzi większego sensu działania tej komisji. Według niej prace tej komisji mają pomóc opozycji w politycznej walce z rządem.
- Z dostępnych informacji wynika, że już 102 kraje mogą posiadać system Pegasus. To oprogramowanie służy do walki m.in. ze zorganizowanymi grupami przestępczymi, w tym także gospodarczymi. Mówiąc o Polsce, warto też pamiętać, że kontrola operacyjna nie może być prowadzona bez zgody sądu i zawsze musi zostać odpowiednio uzasadniona — mówi money.pl europosłanka.
Temat Pegasusa zniknął przez wojnę
Przypomnijmy, że afera podsłuchowa w Polsce rozpętała się w grudniu. Gdy agencja Associated Press podała, powołując się na ustalenia grupy Citizen Lab, że za pomocą Pegasusa, opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group Technologies, inwigilowani byli adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek, a także senator KO Krzysztof Brejza w czasie, gdy w 2019 roku był szefem sztabu wyborczego KO.
Politycy PiS na początku zaprzeczali, że Polska posiada system Pegasus. Potwierdził to dopiero prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika "Sieci". Zapewniał, że jest on wykorzystywany przeciwko grupom przestępczym. Możliwości Pegasusa są ogromne. System ten może bez wiedzy użytkownika włączyć kamerę lub mikrofon telefonu i gromadzić wszystkie dane zawarte w telefonie.
Powołano nawet senacką komisję ds. Pegasusa, ale nie ma ona aż tak szerokich uprawnień, jakie miałaby ta sejmowa. Opozycyjne środowiska porozumiały się więc i wniosek o powołanie komisji trafił do Sejmu. Po wybuchu wojny w Ukrainie temat ten jednak zszedł na dalszy plan.
"W obecnej sytuacji samo myślenie o komisji ds. podsłuchów jest nierozsądne, nawet jeżeli założymy, że służby działały absolutnie niezgodnie z prawem. W tej chwili wywlekanie brudów, czy publiczne badanie służb w sytuacji zagrożenia wojennego, to byłaby rzecz nieodpowiedzialna" - powiedział pod koniec marca Paweł Kukiz, który złożył wniosek w Sejmie.
O działaniu Pegasusa coraz głośniej
Ostatnie doniesienia pokazują jednak, że Pegasus może być problemem wielu krajów. Agencja Reutera poinformowała, że inwigilowani mieli być także wysocy rangą urzędnicy Komisji Europejskiej, w tym komisarz UE ds. sprawiedliwości Didier Reynders.
Citizen Lab poinformowało także, że przynajmniej 65 katalońskich opozycjonistów było szpiegowanych Pegasusem i Candiru, innym narzędziem inwigilacji elektronicznej. Eksperci z Kanady w swoim raporcie piszą, że wiele wskazuje na działania rządu Hiszpanii.
Organizacja zajmująca się bezpieczeństwem internetowym poinformowała także, że oprogramowanie szpiegowskie Pegasus prawdopodobnie zostało użyte także zainfekowania sieci w biurze brytyjskiego premiera Borisa Johnsona na Downing Street.
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl