Ministerstwo Zdrowia poinformowało w czwartek o nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. W ciągu ostatniej doby zachorowało 27 143 osób. Tym samym mamy kolejny dobowy rekord zakażeń. Są też kolejne ofiary śmiertelne.
- Epidemia jest zagrożeniem dla gospodarki i tysięcy istnień ludzkich - mówił w środę premier Mateusz Morawiecki. I ogłosił cały szereg nowych obostrzeń. Zamknięte będą wszystkie szkoły podstawowe, a dzieci powrócą do nauki zdalnej. W galeriach handlowych nie otworzy się od najbliższej soboty większość sklepów - oprócz m.in. sklepów spożywczych, aptek oraz punktów usługowych.
Czytaj także: Nowe obostrzenia. Zamknięte hotele i pensjonaty
Premier powiedział też najważniejsze - wskazał punkt, w którym od pełnego lockdownu nie będzie już ucieczki. I choć premier nie podał daty, to już dziś można ją wskazać.
Jak wynika z szacunków money.pl, premier Mateusz Morawiecki będzie musiał wprowadzić lockdown, gdy średnia liczba zakażeń z całego tygodnia przekroczy 26 tys. 523.
Może się to stać już w przyszłym tygodniu, ale jednorazowy "wyskok" ponad ten próg nie oznacza jednak zamknięcia Polaków w domach. To oznacza, że kwarantanna zacznie się, gdy tylko w ciągu ostatnich 7 dni pojawi się więcej niż 185 tys. potwierdzonych przypadków.
Co w zasadzie oznaczają te stopnie bezpieczeństwa? By lepiej zrozumieć, wystarczy przeliczyć je na dobrze znane nam dane - liczbę zakażeń, która każdego dnia pokazuje Ministerstwo Zdrowia. To suma wszystkich wykrytych infekcji w ciągu doby.
11 dni od lockdownu
Kiedy to może nastąpić? Z danych wynika, że jesteśmy dokładnie o 11 dni od tego momentu - od 15 listopada. To wtedy przekroczymy próg 7-dniowej średniej 70 infekcji na 100 tys. mieszkańców. Próg 75 infekcji na 100 tys. mieszkańców (to również średnia 7-dniowa) przekroczymy niewiele później, bo 20 listopada. Premier Mateusz Morawiecki wskazał, że lockdown pojawi się w momencie, gdy takie liczby pojawią się w Polsce.
Data: | Dzienna liczba przypadków: | Średnia z 7 dni w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców (zaokrąglona do pełnych liczb, na podstawie prognozy ICM): |
---|---|---|
15.lis | 27779 | 70 |
16.lis | 28353 | 71 |
17.lis | 28720 | 72 |
18.lis | 29292 | 73 |
19.lis | 29570 | 75 |
20.lis | 29974 | 76 |
Tu warto się zatrzymać na chwilę. Stanie się tak przy dwóch spełnionych założeniach: sytuacja w najbliższym czasie się nie poprawi, ale jednocześnie nie pogorszy. Jeżeli wciąż będziemy bili rekord za rekordem, to wspominane 11 dni dość znacznie się skróci. Jeżeli uda nam się zbić liczby zakażeń, to widmo zamknięcia będzie się oddalać.
Obostrzenia: | Średnia zakażeń z 7 dni: |
---|---|
Powrót do podziału na zielone, żółte i czerwone strefy w Polsce | Więcej niż 757 infekcji |
Cała Polska strefą żółtą, wybrane powiaty czerwone | Więcej niż 3789 infekcji |
Cała Polska czerwoną strefą | Więcej niż 9472 infekcje |
Próg bezpieczeństwa | Więcej niż 18945 infekcji |
Narodowa kwarantanna | Więcej niż 26523 infekcje |
Jak oszacowaliśmy termin wprowadzenia lockdownu? Wzięliśmy pod uwagę prognozy Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego. Z prognoz ICM korzysta między innymi rząd, a cała ekipa ekspertów jest elementem zespołu ds. monitorowania i prognozowania epidemii COVID-19 powołanego przez Ministra Zdrowia.
ICM przygotował dwie prognozy, które są tworzone na bazie danych dostępnych do 28 października. Pokazują, jak liczba zakażeń będzie wyglądała w Polsce do 31 stycznia 2021 roku. Co ważne, zespół przygotowuje zawsze dwa warianty. Pierwszy zakłada niską transmisję wirusa, czyli sytuację, gdy udaje się ograniczyć liczbę kontaktów. W tym scenariuszu do lockdownu nie dobijemy. Średnia 7-dniowa nie przekroczy progów wskazanych przez premiera.
Drugi wariant zakłada jednak wysoką transmisję. I w tym scenariuszu lockdown jest niemal pewny.
I to niestety wariant drugi należy rozpatrywać jako bliższy prawdzie. Wyniki, które każdego dnia pokazuje Ministerstwo Zdrowia są już i tak wyższe niż prognozowane jeszcze kilka dni temu przez ICM. A to może wskazywać, że i wspomniane 11 dni to tylko marzenie.