3,4 proc. – o tyle przeciętnie mają wzrosnąć wynagrodzenia Polaków w 2021 r. To prawie o tyle samo, ile mają wynieść podwyżki płac w tym roku (3,5 proc.).
Według Ministerstwa Finansów, pomimo spodziewanej jesienią drugiej fali koronawirusa, która może uderzyć boleśnie w niektóre sektory gospodarki oraz wzrostu bezrobocia do 8, a nawet 12 proc. jeszcze pod koniec tego roku, płace w gospodarce będą w przyszłym roku nadal rosły, tyle że wolniej niż w latach wcześniejszych.
Statystyki podniesie płaca minimalna
Wpływ na tę sytuację bez wątpienia będzie miała podwyżka płacy minimalnej, która ma według rządowych zapowiedzi wzrosnąć do 2800 zł brutto (czyli o 200 zł więcej niż wynosi obecnie). Z mocy prawa osoby najniżej zarabiające będą więc zarabiać więcej. Przynajmniej w teorii.
Czytaj też: 2800 zł pensji minimalnej to 13 proc. bezrobocie
W praktyce może być inaczej. Jeśli rząd podniesie minimalne stawki wynagrodzeń do 2800 zł za pełen etat (nie mniej niż 18,30 zł brutto za godzinę pracy), może się okazać, że wielu pracodawców zrezygnuje z części nisko wykwalifikowanych lub młodych pracowników, którzy zarabiają najmniej.
W niektórych sektorach zastąpią ich tańsi pracownicy, np. z Ukrainy, albo maszyny i roboty przemysłowe. Takie sytuacje już mają miejsce. Przykładowo w fabryce Volkswagen Poznań pracę straci 400 robotników, gdyż zastąpią ich właśnie roboty.
Zdaniem Moniki Fedorczuk, ekspertki rynku pracy z Konfederacji Lewiatan, koronakryzys tylko przyspieszył procesy, które już następowały na rynku pracy od kilku lat. Część pracodawców w miejsce słabiej wykwalifikowanych pracowników zakupi maszyny, które: nie chorują, są odporne na ewentualne epidemie, ich wydajność można dostosować do aktualnych potrzeb firmy, a koszty ich eksploatacji są przewidywalne.
Fedorczuk zwraca uwagę, że początkowa faza lockdownu pokazała wyraźnie, że w sytuacji spowolnienia lub zamrożenia produkcji pracodawcy mają tendencję do oszczędzania i ograniczania wysokości funduszu wynagrodzeń. Według danych GUS, przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce wynosiło w kwietniu tego roku 5119,94 zł i było o 1,2 proc. wyższe w stosunku do płacy wypłacanej rok wcześniej. Przypomnijmy, że w kwietniu 2021 r. stopa inflacji wynosiła już 3,4 proc.
- Widać wyraźnie, że dynamika wzrostu płac w następstwie sytuacji epidemiologicznej bardzo wyhamowała. Pracodawcy przede wszystkim ograniczyli wypłatę wszelkiego rodzaju nieobligatoryjnych premii i dodatków – wyjaśnia Fedorczuk.
Pracodawcy będą oszczędzać
Część przedsiębiorców skorzystała też z możliwości, jakie oferowała ustawa antykryzysowa i wprowadziła przestój ekonomiczny lub obniżony wymiar czasu pracy, co wiązało się z obniżeniem wynagrodzeń pracowników, objętych tymi rozwiązaniami. - Dla porównania, w kwietniu 2019 r. wynagrodzenia wzrosły rok do roku( w stosunku do 2018 r.) o 7,7 proc. – tłumaczy Fedorczuk i dodaje, że odbicie w statystykach dotyczących poziomu płac nastąpiło dopiero w czerwcu, kiedy to pracodawcy byli zobowiązani do wypłaty kwartalnych premii, które są obligatoryjne i zagwarantowane regulaminem.
Ekspertka Lewiatana uważa, że planowany dalszy wzrost płac w 2021 r. może nastąpić w wyniku tego, że z rynku pracy odejdą na bezrobocie lub do szarej strefy osoby najmniej zarabiające, a te, które pozostaną na nim, będą lepiej opłacane i w związku z tym średnia płaca może się statystycznie podnieść.
Z kolei dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP, uważa, że prognozowany wzrost średniej płacy mieści się w przedziale prognoz rynkowych, ale zakładając, że dołek na rynku pracy jeszcze przed nami, nie wykluczony jest scenariusz niższego wzrostu.
Według eksperta nieoczekiwana podwyżka płacy minimalnej z planowanych 2716 zł do 2800 zł mogła nie być uwzględniona w szacunkach resortu finansów. To oznacza, że stopa bezrobocia będzie większa niż zakłada MF.
Statystyki jeszcze się zmienią
Poza tym rynek pracy jest bardzo zróżnicowany. Nadal występuje niedobór wysoko wykwalifikowanych kadr. To ich wynagrodzenia oraz pensje w dużych ośrodkach miejskich takich jak Warszawa, które znacznie przekraczają średnią krajową (5386 zł brutto) będą w przyszłym roku "ciągnąć" statystyki wynagrodzeń w górę.
- Na wysokość naszych zarobków wpływ będą miały dwa czynniki: rosnące bezrobocie, które wyhamuje wzrost płac oraz odchodzenie z rynku pracy na emeryturę fachowców. To z kolei będzie presją na podnoszenie wynagrodzeń w sektorach, gdzie będą wakaty. Dopiero bilans tych dwóch zjawisk da nam odzwierciedlenie w płacach – zauważa dr Dudek.
Dr Kazimierz Sedlak, dyrektor firmy Sedlak&Sedlak, ekspert rynku pracy i wynagrodzeń, przypomina, że w związku z pandemią sytuacja na rynku pracy jest mało przewidywalna.
- Praktycznie nikt, łącznie z naszym rządem, nie wie, co jesienią stanie się z gospodarką, czy w tym roku wzrosną płace i o ile wzrosną, a to ma istotny wpływ na prognozy – mówi ekspert i przypomina, że już kilkukrotnie zmieniały się w tym roku prognozy dotyczące PKB. Najpierw miał nastąpić jego wzrost, potem mówiono o lekkim spadku, a skończyło się na większym "dołku". - Rząd musi jednak planować i robić prognozy z wyprzedzeniem. Tyle że - jak mawiał amerykański ekonomista John Kenneth Galbraith - "Przy prognozach ekonomistów astrologia wydaje się godną szacunku nauką".
- Jednego jestem prawie pewien: realne płace w przyszłym roku raczej nie wzrosną – podkreśla dr Sedlak i dodaje: inflacja będzie wyższa od nominalnego wzrostu wynagrodzeń.
rok | Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej | Dynamika przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej |
---|---|---|
2014 | 3 783 | - |
2015 | 3 900 | 3,1 |
2016 | 4 047 | 3,8 |
2017 | 4 272 | 5,5 |
2018 | 4 585 | 7,3 |
2019 | 4 918 | 7,3 |
2020 | 5 331 | * dane za I kw. 2020 |
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl