Na poczatku roku Pesa ma problemy z terminową realizacją umów i nie dostarcza taboru do polskich miast na czas - informuje piątkowy "Puls Biznesu".
Dla urzędu marszałkowskiego w Poznaniu bydgoski producent taboru miał dostarczyć pojazdy Elf2, a do Gdańska - tramwaje. Ani jedne, ani drugie jednak do odbiorców nie dotarły.
- Umowa przewiduje 8,8 tys. zł dziennie za każdy niedostarczony tramwaj i 5,5 tys. zł za brak pakietu specjalistycznego - poinformowała "PB" Alicja Mongird, rzecznik prasowa spółki Gdańskie Autobusy i Tramwaje.
Skąd te dwu- i trzymiesięczne opóźnienia? Pesa tłumaczy, że to przez późniejsze, niż zakładano, uzyskanie finansowania bieżącej działalnosci. - Mieliśmy otrzymać finansowanie programu restrukturyzacji najpóźniej w czerwcu 2018 roku, a ostatecznie udało się je uruchomić dopiero w listopadzie - mówi gazecie Krzysztof Sędzikowski, prezes Pesy.
I dodaje, że w trakcie negocjacji z bankami i ubezpieczycielami Pesa miała problemy z gotówką, a teraz - gdy już ma finansowanie - dostawcy nie mają wolnych mocy produkcyjnych. Dlatego Pesa wysyła nawet swoich pracowników, by pomogli kontrahentom np. w spawaniu elementów.
Dodatkowo bydgoski producent taboru zamierza zatrudnić okresowo 500 osób, właśnie po to, by sprawy przyspieszyły. Jak zapewnia prezes Pesy, tegoroczny budżet przewidywał spore rezerwy właśnie na kary za opóźnienia. To kwota ponad 300 milionów złotych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl