Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Zielińska
Agnieszka Zielińska
|

PGNiG zafundowało firmom prawdziwy rollercoaster. Teraz idą do sądu

Podziel się:

Na początku roku napisaliśmy o szokujących podwyżkach gazu dla firm w lubuskim, którym gaz dostarcza PGNiG. Przedsiębiorcy argumentowali, że tak duży wzrost cen nie ma uzasadnienia, bo chodzi o krajowy gaz. Po naszym tekście firmy wielokrotnie spotkały się z PGNiG. Jednak ostatecznie do porozumienia nie doszło. - PGNIG nas zwodził, a teraz my musimy zwalniać ludzi. Postawiono nas pod ścianą. Jesteśmy zmuszeni wejść w spór zbiorowy – mówią.

PGNiG zafundowało firmom prawdziwy rollercoaster. Teraz idą do sądu
Przedsiębiorcy z Lubuskiego, których dotknęły podwyżki gazu, reprezentują głównie przemysł motoryzacyjny. W efekcie muszą już zwalniać ludzi. fot. Adobe stock.

Na początku roku opisywaliśmy sytuację przedsiębiorców z województwa lubuskiego, którzy kupują gaz zaazotowany od PGNiG. Błękitne paliwo wydobywane jest w lokalnej kopalni, również należącej do grupy PGNiG.

W ubiegłym roku w ciągu kilku miesięcy PGNiG podniósł tym firmom ceny tego gazu, co najmniej pięciokrotnie, w efekcie wzrosła ona o ponad 600 proc.

Podwyżki dotknęły w równym stopniu międzynarodowe korporacje i polskie przedsiębiorstwa. Szczególnie mocno uderzyło to w 17 firm z branży motoryzacyjnej, których roczne zużycie gazu zaazotowanego wynosi ponad 25 mln metrów sześciennych.

Obiecano nam, że dostaniemy jakieś oferty

Po naszej publikacji doszło jednak do spotkania firm z przedstawicielami państwowej spółki i wydawało się, że dojdzie do porozumienia. Nadzieje okazały się jednak złudne.

- Ze strony PGNiG to była jedynie gra na zwłokę. Ostatecznie odesłano nas z kwitkiem. PGNiG cały czas tłumaczył nam, że musi podnosić ceny, bo rosną ceny gazu na światowych giełdach. Jednak nam w praktyce nie dano możliwości zakupu po cenach giełdowych. Dlatego uważamy, że jest to nierówne traktowanie klientów - mówią rozgoryczeni przedsiębiorcy.

W sumie odbyło się kilka spotkań z przedstawicielami PGNiG. - Na pierwszym spotkaniu w siedzibie państwowej spółki pojawiło się kilku przedsiębiorców. Na kolejne rozmowy do Warszawy zostali wezwani wszyscy, w sumie jakieś 20 firm. Wyglądało to tak, jakby PGNiG chciał sprawdzić, ilu nas jest - mówi przedstawiciel jednej z firm uczestniczących w spotkaniu.

Podczas rozmowy przedsiębiorcy przekazali swoje stanowisko, w tym postulat otrzymania rabatu za poprzednie miesiące, gdy płacili za gaz dużo wyższe ceny, niż ówczesne wyceny giełdowe. - Usłyszeliśmy, że decyzja w tej sprawie wymaga czasu i musimy się porozumieć w sprawie zasad rozliczania - mówi nasz rozmówca.

Przedsiębiorcy odebrali to jako, przeciąganie decyzji w czasie. - Do ostatniego spotkania doszło na dwa dni przed rozpoczęciem się wojny w Ukrainie. Obiecano nam wtedy, że dostaniemy jakieś oferty. Tymczasem po wybuchu zbrojnego konfliktu cena gazu skoczyła do 1400 zł za MWh. Jednak w kolejnych dniach ustabilizowała się na niższym poziomie. Mimo to PGNiG zaczął nam składać oferty dużo wyższe, niż było to ustalone przed wojną - mówią nasi rozmówcy.

Jednocześnie państwowy koncern tłumaczył im, że przecież daje cały czas rabaty. Najpierw było to 25 proc. do końca lutego, potem 35 proc. rabatu w marcu. Jednak cały czas rabat był naliczany od bardzo wysokiej ceny za gaz na poziomie 700 zł za MWh.

Zostaliśmy doprowadzeni do sytuacji, że zwalniamy ludzi

Przedsiębiorcy mówią, że prezes PGNiG OD Henryk Mucha uczestniczący w rozmowach cały czas zasłaniał się tym, że ceny ustala spółka matka, czyli PGNiG, w związku z czym on nie może podjąć decyzji. - Tymczasem niedawno po zmianie prezesa w PGNiG, nasz pełnomocnik otrzymał od prezesa PGNiG OD pismo, w którym informuje, że ma jednak wszelkie kompetencje, aby z nami ustalić wszystkie konieczne kwestie - mówią nasi rozmówcy.

Przedsiębiorcy nie zamierzają jednak dłużej czekać na jakiś ruch ze strony PGNiG. - Będziemy żądali odszkodowań za ostatnie miesiące. Ceny, które wówczas dyktował nam PGNiG, nie odpowiadały rzeczywistym warunkom rynkowym. Zamierzamy wejść w spór zbiorowy z państwową firmą - informują.

Przedsiębiorcy skierowali również pismo do UOKiK o wszczęcie postępowania antymonopolowego względem PGNiG. Ich zdaniem, państwowa spółka wykorzystuje w stosunku do nich swoją pozycję dominującą na rynku. W efekcie muszą kupować gaz od PGNiG, bo w regionie nie ma innego gazu, niż gaz zaazotowany.

- Zostaliśmy doprowadzeni do sytuacji, że już musimy zwalniać ludzi. Przestaliśmy być także konkurencyjni. Podam przykład, nasza spółka w Niemczech kupuje gaz po 59 euro, czyli około 276 zł za MWh, a tymczasem nasz zakład w Polsce nabywa gaz za 510 zł za MWh, Trudno to nawet komentować - mówi jeden z przedsiębiorców.

Dodaje, że taka polityka cenowa PGNiG w stosunku do biznesu pogrąży jeszcze bardziej gospodarkę i jego zdaniem dodatkowo napędzi inflację.

Dalszy ciąg pod materiałem video

Zobacz także: Czy Polsce wystarczy gazu? "Czas się niesłychanie szybko kurczy"

Dlaczego gaz krajowy jest droższy niż sprowadzany z Rosji?

Przedsiębiorcy z Lubuskiego znaleźli jednak wsparcie w ministerstwie rozwoju. Janusz Golecki, podsekretarz w ministerstwie rozwoju, napisał w ich sprawie pismo do Jacka Sasina, wicepremiera i ministra aktywów państwowych.

Resort rozwoju wyraził w nim zaniepokojenie "możliwością zaprzestania produkcji przez część przedsiębiorców dotkniętych drastycznymi podwyżkami gazu, z powodu ustalania wobec nich zbyt wysokich cen gazu zaazotowanego w ramach realizacji polityki cenowej PGNiG OD." czytamy.

Na razie nie wiadomo jednak jaki jest finał tej interwencji. Czekamy na odpowiedź resortu rozwoju.

Senator Wadim Tyszkiewicz, który brał udział w spotkaniach przedsiębiorców z PGNiG, twierdzi, że spółki wchodzące w skład państwowego koncernu cały czas przerzucają się odpowiedzialnością. - PGNiG OD zrzuca odpowiedzialność na spółkę matkę, a ta z kolei odsyła do firmy córki - komentuje.

Dodaje, że w momencie, gdy pojawiły się problemy z gazem i ceny błękitnego paliwa zaczęły rosnąć, największym spekulantem okazał się PGNiG, a konkretnie PGNiG OD, który zajmuje się dystrybucją gazu.

- Próby obwiniania przez rząd wszystkich naokoło za wzrost cen tego nie zmienią. No bo jaki jest powód tego, że gdy zaczęły rosnąć ceny gazu na rynkach światowych, to cena gazu wydobywanego w kraju urosła jeszcze szybciej? Przecież koszty wydobycia tego gazu nie wzrosły - zastanawia się senator.

Dodaje, że wojna w Ukrainie jeszcze bardziej skomplikowała sytuację przedsiębiorców. - Niezrozumiałe jest, dlaczego gaz gorszej jakości, wydobywany w Polsce jest droższy od gazu wysokooktanowego, który jest sprowadzany m.in. z Rosji. W tym momencie nikt nie zna na to odpowiedzi - komentuje.

Senator mówi, że przedsiębiorcy z którymi rozmawia mają dziś strach w oczach. - Koszty wytworzenia, przekładają się na koszty produktu, a jego cena w dużej mierze zależy od ceny błękitnego paliwa. Jeżeli gaz jest droższy w Polsce niż w innych krajach, to przestajemy być konkurencyjni w Europie i traci na tym cała polska gospodarka - mówi.

Fuzja PGNiG - u z Orlenem i Lotosem niczego nie poprawi

Janusz Steinhoff, były wicepremier gospodarki i ekspert BCC uważa z kolei, że przykład sytuacji firm w Lubuskim pokazuje jak w soczewce wszystkie negatywne skutki polityki prowadzonej przez rząd, który zamiast walczyć z monopolami, jeszcze je wzmacnia.

- PGNiG już od dłuższego czasu wykorzystuje swoją dominującą pozycję na rynku. Sam tego doświadczyłem przy próbie podniesienia cen gazu blisko pięciokrotnie. Mieszkańców bloku, w którym mieszkam, potraktowano nie jak odbiorców komunalnych, tylko jak przedsiębiorstwo. Można więc powiedzieć, że z premedytacją koncern wykorzystuje każdą sytuację, która pozwala na podniesienie cen - twierdzi.

Jego zdaniem, po zapowiadanej fuzji PGNiG-u z Orlenem i Lotosem sytuacja się wcale nie poprawi. - Dlatego nie cieszą mnie wysokie zyski, którymi np. chwalą się zarządy państwowych spółek. Czy są one efektem zmiany organizacji pracy w tych firmach lub redukcji kosztów? Nie, są efektem ich dominującej pozycji na rynku. Polityka rządu niestety idzie w kierunku tworzenia potężnych państwowych molochów, które zawłaszczają rynek. Dzieje się to przy całkowitej bierności UOKiK - mówi.

Poprosiliśmy PGNiG o odniesienie się do zarzutów przedsiębiorców. Wysłaliśmy także pytania do UOKiK. Urząd w odpowiedzi poinformował nas, że prezes UOKiK skierował do PGNiG pismo w celu uzyskania wyjaśnień dotyczących przyjętych zasad sprzedaży gazu zaazotowanego (w szczególności w zakresie stosowanych sposobów kalkulacji cen na rynku hurtowym).

- Na obecnym etapie trwa pogłębiona analiza uzyskanych informacji oraz sygnałów otrzymywanych przez Prezesa UOKiK, przede wszystkim w zakresie dot. sposobu kalkulacji cen, oraz warunków umów zawieranych z przedsiębiorcami będącymi odbiorcami gazu zaazotowanego - poinformowało nas biuro prasowe urzędu. Odpowiedź z PGNiG dotąd nie nadeszła.

Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl