Przed siedzibę Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie zjechali się rolnicy, przedstawiciele branży futrzarskiej i hodowcy zwierząt. Twierdzą, że forsowana przez PiS tzw. piątka dla zwierząt może zaszkodzić całemu rolnictwu.
- Mamy jeden interes, jest nim całe rolnictwo, a nie poszczególne branże. Musimy połączyć siły i iść do przodu, nie można z Polski robić dzikiego zachodu i doprowadzić do tego, że rolnictwo będzie rozbijane młotkiem. Wszyscy dbaliśmy o rolnictwo, a przyszedł pan Kaczyński z toporkiem i chce "naprawiać". Nie ma na to zgody – grzmiał szef "AgroUnii" Michał Kołodziejczak.
- Chodzi o pracę, pieniądze, gospodarkę, nie tylko o samo rolnictwo. Będziemy tu tak długo i tyle razy, jak długo będzie potrzeba – dodał.
Po przemówieniach padła propozycja, aby przenieść manifestację pod Sejm. Część osób została jednak przed Nowogrodzką, gdzie doszło do przepychanek z policją. Następnie, do siedziby PiS wpuszczono delegację, składającą się z członków branży, aby przedstawili swoje postulaty.
W środę po południu Sejm ma zająć się projektem ustawy o ochronie zwierząt. Piątka dla zwierząt zakłada m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych czy wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych. Z kolei ubój rytualny ma być dostępny tylko na potrzeby krajowych związków wyznaniowych. Przepisy zabraniają również trzymania zwierząt domowych na uwięzi.
O ponadpartyjne poparcie dla nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt zaapelowało pięćdziesięciu polskich profesorów i Olga Tokarczuk. Wskazano głównie m.in. na potrzebę zakazu hodowli zwierząt na futra i zakaz eksploatacji zwierząt w cyrkach.
A jak jest z poparciem politycznym? Lewica jednoznacznie popiera projekt ws. zwierząt. Otwarcie krytykują go natomiast PSL oraz Konfederacja. Katarzyna Piekarska z KO mówiła z kolei, że są to postulaty zgłaszane od lat, a Katarzyna Lubnauer uważa, że ustawa niekoniecznie wyjdzie z Sejmu "albo wyjdzie jak zwykle potworek".