W środę pozytywnie zaskoczyły dane GUS dotyczące produkcji przemysłowej. Mimo tego nastroje menadżerów w przemyśle są najgorsze od sześciu lat, a to może oznaczać problemy w kolejnych miesiącach.
Premier Mateusz Morawiecki podczas sympozjum na toruńskiej uczelni założonej przez ojca Tadeusza Rydzyka mówił, że Polska doświadcza małego cudu gospodarczego. Choć ciągle możemy się pochwalić jednym z najwyższych wzrostów PKB w Europie, sytuacja w przemyśle niepokoi ekonomistów.
Ostatnie międzynarodowe badania pokazują, że menedżerowie kilkuset polskich firm przemysłowych źle oceniają zmiany zachodzące na rynku. Opisujący to indeks PMI wypada najgorzej od 2013 roku. Co więcej, ostatni raz równie dynamiczny i głęboki spadek w statystykach obserwowaliśmy blisko dekadę temu w trakcie światowego kryzysu.
"PMI za luty ponownie zbliża indeks do ścieżki, którą podążał podczas załamania w latach 2007-2008 i kreśli tym samym mocno pesymistyczny obraz gospodarki" - komentują ostatnie dane ekonomiści PKO BP.
Twórcy indeksu PMI wskazują, że liczba nowych zamówień gwałtownie spada - obniżka w produkcji jest najwyższa od niemal dekady, zaś zapasy niesprzedanych towarów rosną w najszybszym tempie od 20 lat.
Globalne spowolnienie jest faktem i na tle innych krajów Polska wygląda bardzo dobrze, ale już nastroje menedżerów w przemyśle są jedne z najgorszych na świecie. Niższą wartość indeksu PMI ma zaledwie 6 z blisko 50 krajów. Mowa o Korei Południowej i Turcji, ale też Portoryko, Libanie, Tajwanie i RPA. Zdecydowanie lepiej od nas wypadają Węgry, Słowacja czy Grecja.
PMI kontra GUS
Ekonomiści PKO BP podkreślają, że wskazania PMI nadal pozostają wyraźnie bardziej pesymistyczne od innych miar koniunktury w przetwórstwie (m.in. badania GUS wskazują na wzrost zamówień)
. Tym samym uspokajają, że głębokość spowolnienia nie będzie tak głęboka, jak mogłyby wskazywać międzynarodowe badania.
- Indeks PMI przereagowuje - podkreśla Grzegorz Ogonek, ekonomista Santandera i nie wyklucza, że jego wartość może utrzymywać się poniżej 50 pkt jeszcze wiele miesięcy. - Nie oznacza to jednak zwijania się przemysłu. To sygnał, że produkcja będzie wolniej, ale jednak rosła. Nie ma zagrożenia nagłych zwolnień na szeroką skalę czy dużej presji na wzrost cen - uspokaja.
Należy jednak zapomnieć o dynamice z pierwszej połowy roku, gdy produkcja rosła w tempie 7 proc. W najlepszym przypadku będzie powyżej 4 proc. - wynika z najnowszych długoterminowych prognoz Santandera i PKO BP. Choć eksperci obu instytucji znacząco różnią się w szacunkach na koniec tego roku.
Santander spodziewa się spowolnienia produkcji przemysłowej do 2,4 proc. Bardziej optymistyczny PKO BP wierzy, że jest szansa na dwukrotnie lepszy wynik.
instytucja | 1 kw. 2019 | 2 kw. 2019 | 3 kw. 2019 | 4 kw. 2019 |
---|---|---|---|---|
PKO BP | 4,60% | 3,70% | 4,80% | 4,90% |
Santander | 4,30% | 3,50% | 4,30% | 2,40% |
Wsparcie "Piątki Kaczyńskiego"
Eksperci nie kryją, że kołem ratunkowym także dla przemysłu może okazać się realizacja nowych obietnic wyborczych rządu. Nie mają wątpliwości, że "Piątka Kaczyńskiego", dzięki której ludzie będą mieli więcej pieniędzy, wpłynie pozytywnie na konsumpcję. A ta pośrednio będzie wsparciem dla producentów.
Grzegorz Ogonek tłumaczy, że pozytywny efekt będzie mocniejszy, jeśli Polacy większość pieniędzy będą od razu wydawać i to na krajowe produkty. W skali gospodarki mowa o dużych kwotach. Niestety na pewno spora część nie zasili bezpośrednio polskich producentów. Tak będzie z importowanymi towarami.
- Szczególnie mocno zyskać mogą rafinerie i przemysł spożywczy. Paliwa i żywność to podstawowe towary, na które rodziny wydają pieniądze - zauważa ekonomista Santandera.
Przypomnijmy, że "Piątka Kaczyńskiego" zakłada: rozszerzenie programu 500+ na pierwsze dziecko (likwidacja kryterium dochodowego), wypłatę 13-stej emerytury w kwocie 1100 zł, likwidację podatku PIT dla osób do 26. roku życia, zwiększenie kwoty wolnej od podatku i przywrócenie lokalnych połączeń autobusowych.
Według premiera Mateusza Morawieckiego łączny, roczny koszt "piątki" dla budżetu to blisko 40 mld zł, a więc niemal 2 proc. PKB. Rząd zapewnia, że pieniądze się znajdą, m.in. ze zmniejszenia luki VAT, ograniczenia luki CIT oraz dalszego uszczelniania systemu NFZ i FUS.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.ple