Komisja Europejska zatwierdziła już plany odbudowy złożone przez 18 państw wspólnoty. Polski dokument utknął jednak w Brukseli. Wciąż nie ma decyzji o zatwierdzeniu polskiego KPO, a wypłata 57 mld euro wciąż pozostaje wstrzymana.
Szymon Szynkowski vel Sęk, wiceminister MSZ zapewniał na łamach "Fakt", że KPO zostanie zatwierdzony.
- Niestety w kolejce tych, którzy czekają na zatwierdzenie, jesteśmy bliżej końca niż początku - mówi wiceminister. Jak przekonywał, opóźnienia to efekt "harców politycznych opozycji" przy ratyfikacji sejmowej dokumentu.
Odpowiedział mu Paweł Kował z Koalicji Obywatelskiej podkreślając, że brak ratyfikacji KPO przez Brukselę związane jest z brakiem właściwych mechanizmów zabezpieczających właściwe wydatkowanie tych pieniędzy.
- Mówiłem, że będą kłopoty - zaznaczył Kowal w rozmowie z "Faktem" i dodał, że UE ma wątpliwości również do w sprawie niezależności polskich sądów i mediów.
Przypomnijmy, że na początku września Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący KE stwierdził, że środki z unijnego Funduszu Odbudowy nie zostaną uwolnione, dopóki Polska nie spełni europejskich warunków. Zdaniem ekspertów to element politycznej gry, przez którą część inwestycji zaplanowanych w KPO może nie powstać.
W podobnej sytuacji są Węgry, które na akceptację swojego planu wciąż czekają. W czwartek wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej dał do zrozumienia, że jeśli oba kraje nie spełnią europejskich warunków, to pieniądze nie zostaną wypłacone.
- Zwracamy się do Polski i Węgier o dodatkowe wyjaśnienia. Chcemy się upewnić, że wszystkie warunki rozporządzenia są spełnione. Musimy otrzymać te zapewnienia, zanim będziemy w stanie rozpatrzyć wniosek pozytywnie - podkreślał.