O sprawie pisze "Rzeczpospolita", która przypomina, że podatek od nadmiernych zysków spółek elektroenergetycznych miał w założeniu sfinansować rekompensaty za ceny prądu. "Opłata", bo tak woleli ją nazwać rządzący, ma być m.in. realizacją unijnego rozporządzenia dotyczącego opodatkowania nadmiernych zysków spółek energetycznych w związku z wojną w Ukrainie i związanym z nią kryzysem na rynku surowców.
Tyle wpłaciły firmy z tytułu nadmiarowych zysków
"Rz" zauważa, że daninę opłacają jednak nie tylko największe podmioty na rynku, lecz cała branża energetyczna produkująca energię, w tym OZE. Chociaż dokładną skalę wydatków firm na ten cel poznamy dopiero z ich raportów finansowych za pierwszy kwartał, to jednak Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) już teraz przedstawiło bilans środków zebranych na koniec marca z tego tytułu.
Dotychczas na rachunek Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny przekazano ok. 3,6 mld zł – informuje resort w odpowiedzi na pytania "Rz".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pieniądze te trafią do Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, gdyż to z niego wypłacane są rekompensaty dla spółek energetycznych za zamrożenie cen energii. Funduszem Wypłaty Różnicy Ceny, jak również obsługą wypłat rekompensat, zajmuje się spółka Zarządca Rozliczeń.
Mechanizm nie sfinansuje się sam?
Jednak, jak wynika z odpowiedzi MKiŚ na pytania dziennika, dotychczas spółki energetyczne otrzymały ok. 8 mld zł z tytułu rekompensat za ceny prądu. To więcej niż wynoszą wpływy z nadzwyczajnych zysków.
Gazeta przypomina, że w uzasadnieniu do rozporządzenia wprowadzającego opłatę, rządzący podkreślali, że mechanizm rekompensat nie wymaga zabezpieczenia dodatkowych pieniędzy w sektorze finansów publicznych. "Rozporządzenie nie rodzi nowych skutków dla sektora finansów publicznych po stronie wydatkowej" – pisali wprost autorzy aktu prawnego.
Pierwsze miesiące obowiązywania opłaty jednak sugerują, że mechanizm nie będzie się sam finansował. W rozmowie z dziennikiem Łukasz Batory, adwokat, szef działu energetyki w Kancelarii Modrzejewski i Wspólnicy sp.j., studzi jednak emocje i podkreśla, że minęły dopiero cztery miesiące od obowiązywania mechanizmu (wszedł w życie w grudniu), więc to za wcześnie, by wyciągać wnioski.
Zaznacza jednak, że jeżeli nie będzie żadnej nowelizacji, to prawdopodobnie deficyt zostanie pokryty z funduszy publicznych, a nie z kieszeni sektora i spółek energetycznych. Podobnie ocenia MKiŚ, który podkreśla, że w razie braku pieniędzy dziurę w budżecie mechanizmu rządzący zasypią... Funduszem Przeciwdziałania COVID-19.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.