O planach budowy pierwszej brytyjskiej kopalni od dekad mówi się już od pewnego czasu. Według pierwszych planów prace mogły ruszyć już na początku 2020 roku.
Nie udało się - mimo że zgodę wydały zarówno lokalne władze, jak i rząd w Londynie. Kolejne protesty ekologów sprawiły jednak, że lokalne głosowanie trzeba było powtarzać.
W przeciwieństwie do poprzednich głosowań, teraz wynik nie był jednak jednogłośny. "Za" opowiedziało się 12 radnych Kumbrii, przeciw było trzech. Prawdopodobnie teraz już nic nie będzie stało na przeszkodzie do budowy - choć brytyjskie media nie wykluczają kolejnych zwrotów akcji w tej sprawie.
West Cumbria Mining Company, która ma wykonać projekt, zapewnia, że budowa nowej kopalni nie wpłynie negatywnie na środowisko. Węgiel ma bowiem trafiać do zakładów przemysłowych, a nie do elektrowni. Fabryki potrzebują węgla, ale obecnie go importują - na przykład ze Stanów Zjednoczonych. W nowej kopalni pracę ma znaleźć nawet 500 osób.
Brytyjska firma argumentuje więc, że nowa kopalnia po prostu ograniczy import. Ekolodzy jednak przekonani nie są. Przypominają, że Wielka Brytania chce uniezależnić się od węgla za 30 lat, a takie inwestycje temu nie służą.
W tej chwili na Wyspach nie działa żadna większa kopalnia węgla kamiennego. Ostatnią był zakład Kellingley Colliery na północy kraju, który został zamknięty w grudniu 2015 roku. Wydobycie węgla jest jednak kontynuowane w niedużych kopalniach, które zatrudniają najwyżej kilkanaście osób i działają na bardzo ograniczoną skalę.