Pierwotny harmonogram zakładał, że umowa z wykonawcą budynku zostanie podpisana w styczniu 2020 roku, a po niespełna roku obiekt o powierzchni 32 tys. metrów będzie gotowy do użytkowania. Te warunki przetargu zostały jednak zaskarżone do Krajowej Izby Odwoławczej przez trzy przedsiębiorstwa (Budimex, Mirbud i Hochtief Polska), które domagają się wydłużenia okresu budowy przynajmniej o 12 miesięcy.
Budowę trzeba przedłużyć
Budowlańcy twierdzą bowiem, że terminala nie da się zbudować tak szybko, jak tego oczekują Porty Lotnicze. Prezes Szpikowski zapewnia, że PPL będą w stanie zakończyć inwestycję już w sezonie zimowym 2021/22. Ale lotnisko w pełni ruszy dopiero w sezonie letnim 2022.
Nieoficjalnie wiadomo, że PPL dysponuje co prawda ekspertyzami wskazującymi, że budynek można postawić w zakładanym terminie i na ich podstawie sporządzano dokumentację przetargową, ale Porty Lotnicze rozważają teraz przedłużenie nawet o dziesięć miesięcy terminu budowy terminala.
Możliwe porozumienie z wykonawcą?
Perturbacje i opóźnienia wynikają wprost z sytuacji na rynku budowlanym. Przedsiębiorstwa mają kłopoty kadrowe, gdyż na rynku brakuje pracowników.
Efekt jest taki, że w wielu przypadkach inwestorzy naliczają budowlańcom kary umowne za niedotrzymanie terminu realizacji zadania, co powoduje straty finansowe i inwestycja staje się nieopłacalna dla wykonawcy. Z tego tez powodu wielokrotnie dochodziło i do takich sytuacji, że firmom bardziej się opłacało zejście z placu budowy.
PPL ma oczywiście szanse na wygranie sprawy przed KIO, ale grozi to tym, że oferty składane w przetargu mogą o dziesiątki milionów przekroczyć kosztorys inwestorski, bo firmy z góry doliczą sobie pieniądze na możliwe kary. Terminal powstałby wtedy i tak z opóźnieniem, a do tego koszty budowy okazać by się mogły znacznie wyższe.
Porty Lotnicze chcą więc dojść do porozumienia z wykonawcą , aby lotnisko w Radomiu zaczęło działać jak najszybciej. Ma ono bowiem za zadanie przejąć część ruchu lotniczego z Warszawy. W pierwszym etapie przepustowość portu w Radomiu wyniesie 3 mln pasażerów rocznie, co uchroni Lotnisko Chopina przed zakorkowaniem.
Stołeczny port staje się bowiem coraz bardziej lotniskiem przesiadkowym i PPL nie mają wyjścia: muszą wyprowadzić poza stolicę część połączeń czarterowych i niskokosztowych, jeśli chcą zadbać o wzmocnienie roli Okęcia w Europie jako hubu lotniczego. Lotnisko Chopina już funkcjonuje na granicy przepustowości i dobrze by było, aby lotnisko w Radomiu zostało uruchomione najpóźniej na koniec 2021 roku.