Piotr Patkowski ostatnio zniknął z większości mediów. Jednego z ostatnich wywiadów udzielił na początku roku państwowej telewizji TVP Info Jacka Kurskiego. Jak ustalił money.pl, wiceminister finansów ma nieformalny zakaz wypowiadania się do ogólnopolskich "nieswoich" mediów, po tym jak powiedział kilka słów za dużo o klasie średniej. Informację tę potwierdziliśmy w niezależnych źródłach.
Piotr Patkowski - cichy wiceminister finansów
Przez premiera nazywany był "nadzieją polskiej gospodarki". W połowie zeszłego roku stwierdził, że zarobki rzędu 2900 zł netto przynależą już do klasy średniej w Polsce.
- W Ministerstwie Finansów na klasę średnią patrzymy pod kątem średnich zarobków. Z danych wynika, że 10 proc. najlepiej zarabiających Polaków uzyskuje dochody miesięczne powyżej 10 tys. zł, więc ich spokojnie można uznać za klasę wyższą. Natomiast klasa średnia, patrząc na dominantę średnich zarobków, zaczyna się powyżej 4 tys. zł brutto. Już od tego poziomu sama osoba ma odczucie, że należy do klasy średniej – tłumaczył Patkowski w programie "Kurier Ekonomiczny".
Internet zalała wtedy fala komentarzy, że "jaki kraj, taka klasa średnia". Wszak to jednocześnie niecałe 850 złotych więcej, niż wynosiła rok temu pensja minimalna. Wcześniej niektórzy komentatorzy wątpili w jego doświadczenie, zarzucali młody wiek i braki warsztatowe.
Szybko się uczy. Jest jednak "ale"
Od tamtej pory Piotra Patkowskiego w mediach było coraz mniej. Jak pisaliśmy w money.pl w artykule "W Ministerstwie Finansów wrze. 'Jest najgorzej od lat. Pacynki na telefon'", koledzy wiceministra z resortu finansów widzą, że to dopiero początek jego politycznej drogi.
- Jest fajny, ale ma duże braki merytoryczne. Szybko się uczy, ale Polski Ład mu zupełnie zabrano i dobrze, bo wiesz, jest taki znany aforyzm: "Lepiej się nie odzywać i wydać się głupim, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości". To idealnie pasuje do jego obecnej sytuacji w resorcie. Lepiej niech nikt nie zadaje mu trudnych pytań, bo coś palnie i będzie więcej problemów do rozwiązania - opowiada nasz informator, dodając, że na jednym z pierwszych spotkań Patkowski przyszedł ubrany w długi płaszcz i powiedział pół żartem, pół serio, że jest politycznym oficerem premiera.
- Z Soboniem (Arturem - nowym wiceministrem, który ma naprawić Polski Ład - przyp.red.) będzie więc już ich dwóch, tyle że z różnych parafii. Jeden od premiera, drugi od wicepremiera. Robi się coraz ciekawiej - ironizował rozmówca money.pl.