- Chcemy zaproponować ustawę, która w sposób obligatoryjny i realny obniży możliwość sprzedaży przez sieci wielkopowierzchniowe ich własnych produktów, pod ich własną marką - zapowiedział w sobotę premier podczas Europejskiego Forum Rolniczego w Jasionce.
Tymczasem marki własne to często podstawa sprzedaży sklepów, przede wszystkim dyskontów. Biedronka chwali się, że ponad 40 proc. jej sprzedaży to marki własne. Kilkadziesiąt "swoich" produktów ma również Lidl. Kto z nas nie zna bowiem takich produktów jak serki Pilos, wędliny Pikok, nabiał Mleczna Dolina, wędliny z Krainy Wędlin, sery Bluedino czy jogurty FruVita?
Co ciekawe, za tymi markami stoją zazwyczaj znacznie bardziej znane firmy. Ale że wydatki na marketing są niższe, to i cena znacznie bardziej atrakcyjna.
Pod metkami Pikok, czyli marką wędlin Lidla, znajdziemy produkty takich zakładów mięsnych jak Balcerzak, Henryk Kania czy Indykpol. Produkty mleczne, czyli sery, masła, mleka czy jogurty, dla Lidla dostarczają m.in. Mlekpol, OSM Sierpc, Spomlek czy SM Mońki.
Z kolei w Biedronce pod etykietami marek własnych znajdziemy nabiał takich producentów jak Piątnica czy Mlekpol. Na stoiskach z wędlinami trafimy na wyroby Sokołowa, Henryka Kani czy Drobimeksu. Ryby i owoce morza dostarcza tam między innymi firma Koral z Tczewa a korniszony firma Limpol z Krakowa.
Według raportu Nielsena, najchętniej kupowane przez klientów produkty pod marką własną to nabiał (32 proc.), makarony, ryż, kasze, mąki (30 proc.), kawa i herbata (25 proc.).
Według tego samego raportu aż 66proc. ankietowanych postrzega marki własne jako "sposób na oszczędne zakupy". Cena jest podstawowym kryterium wyboru dla 62 proc. konsumentów - pokazuje z kolei raport agencji PMR. Zwykle są one około 30 proc. tańsze od marek producentów.
Rynek wart 50 mld zł
W całej Polsce rynek marek własnych według danych agencji PMR w 2018 roku był wart w sumie 49,8 mld zł i w ostatnim czasie nadal rośnie. Dla porównania - rok wcześniej było to 47 mld zł, a w 2016 - ledwie 44 mld zł. To oznacza, że przez 2 lata wzrósł o ponad 13 proc.
Z kolei Nielsen przebadał polski handel pod tym względem i - mimo stałego rozwoju - wciąż nam daleko do innych krajów Europy. Z analizy wynika, że w 2017 roku (nowszych danych jeszcze nie ma) w polskich sklepach co piąty produkt jest sprzedawany właśnie pod marką własną.
Udział tych marek w handlu wynosi w naszym kraju 19,6 proc., a dominują w nim największe sieci handlowe. 10 największych detalistów odpowiada za 88 proc. sprzedaży marek własnych w Polsce.
Dla porównania - w Wielkiej Brytanii marki własne odpowiadają za aż 52,5 proc. obrotów sklepów. W Hiszpanii i Niemczech - ponad 40 proc., a we Francji i Holandii - około 30 proc.
- Zdecydowanie chcemy doprowadzić do tego, żeby na półkach były towary z markami polskimi, a nie tylko z markami sklepów wielkopowierzchniowych. Chcemy, aby w ten sposób rolnicy mogli budować siłę swojej marki - zaznaczył premier Mateusz Morawiecki.
Ale marki własne to również promocja polskich producentów. Wielu z nich wysyła bowiem swoje produkty na zachód właśnie jako... marki własne. Np. w Lidlu.
Głos zabrali również politycy. Europoseł Paweł Zalewski stwierdził nawet, że premier Morawiecki jest "zagrożeniem dla gospodarki".
Szczegóły takiego ograniczenia nie są jeszcze znane. Jak jednak zapowiedział premier, powstanie specjalna ustawa, która ma to uregulować. Wtedy będziemy wiedzieli znacznie więcej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl