- Jesteśmy w przededniu konsultacji zmian w tej ustawie. Temat jest wrażliwy społecznie, energia wiatrowa wywołuje spore dyskusje. Zdajemy sobie sprawę, że warunki prawne utrudniają takie inwestycje. Samorządy czekają na takie inwestycje, bo to szansa rozwojowa. Będziemy chcieli szeroko konsultować, by zredukować odległość ustawową, jeśli jest w planach zagospodarowania i zyska przychylność w konsultacjach – mówi szefowa tego resortu Jadwiga Emilewicz.
Emilewicz wyjaśniła, że prace nad nowelizacją ustawy odbywały się w jej resorcie, a po uzyskaniu wyników kluczowej ekspertyzy zostanie ona skierowana do szerokich konsultacji. Zasada 10H ma pozostać, ale można będzie z niej zrezygnować, jeśli będzie to zgodne z lokalnym planem zagospodarowania oraz zostanie zaakceptowane przez samorząd w konsultacjach.
Dodała też, że projekt ma poparcie koalicji rządzącej a poprzednia ustawa antywiatrakowa była reakcją na agresywne inwestycje, pojawiające się nawet 80 metrów od siedzib ludzkich.
Czym jest 10H?
W założeniu ustawa antywiatrakowa miała chronić lokalne społeczności przed niespodziankami – zdarzało się bowiem, że inwestor nie informował okolicznych mieszkańców o tym, że zamierza im postawić farmę w bezpośrednim sąsiedztwie.
Ustawa z 2016 roku wprowadziła zasadę, że w odległości równej dziesięciokrotności wysokości wiatraka nie może stać żaden budynek. W praktyce ten zapis okazał się dla farm zabójczy, bo takich miejsc w Polsce praktycznie nie ma. Chodzi oczywiście nie tylko o odległość (1,5 – 2 km) od zabudowań, ale i odpowiednie położenie – bo produkcja prądu musi się przecież opłacić.
Bon turystyczny rusza 1 sierpnia. To już pewne
A propos opłacalności: autorzy ustawy antywiatrakowej zadbali o to, by - nawet jeśli ktoś znajdzie miejsce na postawienie wieży ze śmigłami – ten biznes się nie spinał. Ustalono bowiem, że podatek od nieruchomości ma być w takim przypadku płacony nie tylko za wieżę i fundament, ale i wiatrak z turbiną. A to oznacza kilkukrotne podniesienie tego podatku i postawienie opłacalności inwestycji pod znakiem zapytania.
Co ciekawe, jedną z najgorętszych orędowniczek zaostrzenia kursu wobec energetyki wiatrowej była Anna Zalewska, ówczesna minister edukacji. W efekcie m.in. jej działań energetyka wiatrowa utknęła w martwym punkcie. Szybko okazało się, że samorządy – które miały być chronione przed ekspansywnymi inwestycjami – zostały odcięte od możliwości zarabiania i pobierania podatków.
Co planuje Emilewicz?
Szefowa resortu rozwoju proponuje, by elektrownie wiatrowe zostały objęte pełniejszym dozorem technicznym a ich powstawanie było szerzej konsultowane z lokalnymi społecznościami.
- Niedawny incydent na jednej z farm spowodowany uderzeniem pioruna dodatkowo utwierdza nas w przekonaniu, że Urząd Dozoru Technicznego powinien dokładniej weryfikować sprawność i bezpieczeństwo tych instalacji w trosce o zdrowie pracowników i okolicznych mieszkańców – powiedziała Emilewcz przy otwarciu nowej inwestycji wiatrowej Jarocin-Koźmin w Wielkopolsce.
Jakim cudem w tym województwie ktoś znalazł miejsce na elektrownię wiatrową, zdolną w pełni zaopatrzyć w prąd siedmiotysięczny Koźmin Wielkopolski oraz dostarczyć prąd wystarczający do zasilenia jeszcze ponad 70 tysięcy gospodarstw domowych? Otóż ustawę antywiatrakową już raz zliberalizowano, ponieważ jej wprowadzenie uderzyło w trwające już budowy elektrowni o łącznej mocy 4100 MW, z czego 3400 MW miało już podpisane umowy przyłączeniowe. Wśród nich znalazł się Park Wiatrowy Jarocin-Koźmin budowany przez firmę wpd.
Przy okazji odbył się pokaz awaryjnej ewakuacji z gondoli turbiny wiatrowej. Z wysokości 108 metrów zjechała na linie osobiście Jadwiga Emilewicz. Podkreślała, że skakała już ze spadochronem, więc nie było to jej pierwsze doświadczenie z dużą wysokością.
Podczas briefingu po wizycie na farmie wiatrowej podkreśliła znaczenie odnawialnych źródeł energii.
- Polska będzie krajem, w którym do 2050 roku będzie najwięcej nowych inwestycji w branży energii odnawialnej. Będą to farmy wiatrowe na lądzie i morzu. Pieniądze mają pochodzić w głównej mierze ze środków europejskich – powiedziała Emilewicz.
- Większość tych środków będzie skonsumowana na inwestycje przyjazne dla środowiska. To nasz świadomy wybór. Bez taniego i czystego prądu nie pozyskamy inwestycji zagranicznych, bo dziś pytają nas nie o tanią siłę roboczą, ale o to czy inwestycje będą znaczone na zielono – dodała wicepremier.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie