Artykuł został zaktualizowany 20 lutego 2024 r. o stanowisko Piotra Szymanka
Polska 2050 w ubiegłym tygodniu musiała bronić się przed zarzutami kolesiostwa w spółkach. W krótkim czasie z pracą na państwowym garnuszku pożegnał się prof. Tadeusz Sójka, który przepracował ledwie kilka dni w Orlenie, a Maria Thun, córka europosłanki Róży Thun, została odsunięta od obowiązków, choć – jak informował w czwartek Onet.pl – Centralny Ośrodek Informatyki, gdzie miała być wicedyrektorem, nadal nie rozwiązał z nią umowy.
Odpowiedzieć na krytykę za te nominacje zdecydował się sam marszałek Sejmu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zmiany zaczynamy od siebie. Żadna osoba zatrudniona czy należąca do Polski 2050 nie otrzyma nominacji do rad nadzorczych. Jeśli dziś takie osoby tam są, podadzą się do dymisji – ogłosił Szymon Hołownia w serwisie X.
Hołownia zapowiada zakaz zasiadania w spółkach. PiS kontratakuje
O tym, że już tam są, przekonuje PiS. Stworzyło listę osób powiązanych z partią Szymona Hołowni, które zasiadają w zarządach i radach nadzorczych.
Znaleźli się na niej: Krzysztof Pałka, Ewa Patalas, Emilia Wasielewska (zasiadają w radzie nadzorczej Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej), Robert Gajda (wiceprezes NFOŚiGW), Michał Gniatkowski, Piotr Szymanek (rada nadzorcza Enei), Andrzej Sadkowski (rada nadzorcza PGE), Miłosława Zagłoba (rada nadzorcza Krajowej Grupy Spożywczej) i Emil Rojek (rada nadzorcza Krajowego Zasobu Nieruchomości).
Wymienionych przez PiS osób jest nieco więcej, jednak skupiliśmy się na tych powiązanych z Polską 2050 lub Trzecią Drogą, czyli koalicją współtworzoną z PSL. PiS co jakiś czas przypomina deklarację marszałka i pyta, jak idzie realizacja tej zapowiedzi. Redakcja money.pl postanowiła zapytać o to samych zainteresowanych.
NFOŚiGW to fundusz, a nie spółka
Zacznijmy od NFOŚiGW, bo w nim znajduje się najwięcej nominatów. Trzy z czterech osób zasiadających we władzach Funduszu startowały – bezskutecznie – do Sejmu z list Trzeciej Drogi. Na stronach Państwowej Komisji Wyborczej zostały przedstawione jako członkowie Polski 2050. Swojego szczęścia nie próbował Krzysztof Pałka, lecz i on – według strony partii – jest jej członkiem w regionie dolnośląskim.
Wysłaliśmy osobne zapytania w sprawie całej czwórki do NFOŚiGW. W zbiorczej odpowiedzi, którą otrzymaliśmy, czytamy, że zarządzenie Szymona Hołowni ich nie dotyczy.
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej nie jest spółką skarbu państwa, lecz państwową osobą prawną. NFOŚiGW ani w sensie prawnym, ani organizacyjnym, ani też personalnym nie ma nic wspólnego ze spółkami skarbu państwa – tłumaczy money.pl Edyta Ӧzkan, kierowniczka Biura Zarządu i Rady Nadzorczej NFOŚiGW.
Rzeczywiście tak jest, a Szymon Hołownia wyraźnie mówił o spółkach skarbu państwa.
Z KZN jest ta sama historia
Podobnie ma się kwestia z Emilem Rojkiem, który formalnym członkiem Polski 2050 nie jest. Pełni jednak rolę koordynatora oddziału pomorskiego Instytutu Strategie 2050, który współpracuje z tą partią.
W odpowiedzi na pytania money.pl podkreśla, że Krajowy Zasób Nieruchomości nie jest spółką, lecz "państwową osobą prawną – rodzajem agencji realizującej zadania administracji rządowej".
W skład jego rady nadzorczej wchodzą przedstawiciele poszczególnych ministerstw, odpowiadających za: budownictwo, rozwój regionów, finansów, rolnictwa i obrony narodowej.
Jestem urzędnikiem i radcą prawnym oraz zajmuję się działalnością nadzorczą w przedsiębiorstwach i działalnością analityczną. Mam wszelkie kompetencje i doświadczenie zawodowe do wykonania powierzonej mi funkcji. Zarówno deklaracja pana marszałka, jak i stanowisko partii Polska 2050 dotyczy wyłącznie członków partii. Moja ewentualna rezygnacja będzie miała miejsce w sytuacji, gdy pani minister (Magdalena Pełczyńska-Nałęcz – przyp. red.) uzna, że postawione przede mną zadania powierzone mi przy powołaniu zostały wyczerpane – mówi money.pl Emil Rojek.
Co z PGE, Eneą i KGS?
Przechodzimy już do podmiotów, które są spółkami skarbu państwa. Zasiadają w nich: Andrzej Sadkowski (PGE), Michał Gniatkowski, Piotr Szymanek (Enea) i Miłosława Zagłoba (KGS).
Sadkowski i Zagłoba należą do kolegium ekspertów wspomnianego Instytutu Strategie 2050. Gniatkowski i Szymanek startowali do Sejmu z ramienia Trzeciej Drogi. Ten pierwszy jako członek Polski 2050, ten drugi – jako bezpartyjny kandydat.
Tu część nominatów nabrała wody w usta. W przypadku Andrzeja Sadkowskiego PGE odpisało nam, że nie komentuje on sprawy. Piotr Szymanek natomiast odpowiedział, że nie należy ani nigdy nie należał do partii Polska 2050. Nie sprecyzował jednak, czy poda się do dymisji.
Jeśli chodzi o pozostałe dwie osoby, wciąż czekamy na odpowiedzi.
Warto tu jednak przypomnieć, że Michał Gniatkowski sam zdecydował się rozwiać wątpliwości w sprawie swojej przyszłości. W serwisie X ogłosił, że "zaprzestanie działalności partyjnej" i pozostanie w radzie nadzorczej Enei. Oświadczył, że nie będzie uczestniczył w głosowaniach na Forum Regionu Polski 2050. Jest też gotów zrzec się legitymacji.
Nie do końca rozumiem, dlaczego nie da się być jednocześnie: ekspertem, cieszącym się zaufaniem koalicji rządu, nominatem do RN, a zarazem osobą cieszącą się zaufaniem społecznym w danym mieście – kandydatem w wyborach samorządowych – stwierdził.
W nieoficjalnych rozmowach z politykami słyszymy podobne argumenty: mamy do czynienia z ekspertami, którzy mają uzdrowić spółki, albo że wymienione podmioty nimi nie są, więc nie dotyczy ich decyzja marszałka.
Czy po każdych wyborach musi realizować się scenariusz, że ludzie partii obsadzają spółki?
Każda władza musi przynajmniej w części realizować politykę, do której zobowiązała się wobec wyborców. Trudno sobie wyobrazić, że osoba na średnim lub wyższym szczeblu w spółkach, która ma inne poglądy, np. na politykę, gospodarkę, finanse, będzie realizowała program partii, z którym się kompletnie nie zgadza – odpowiada politolog i prof. Uniwersytetu Warszawskiego Rafał Chwedoruk.
Podobny problem podnosił swego czasu Radosław Fogiel, dziś poseł PiS, a w przeszłości rzecznik tej partii. Wskazał, że kiedy jego formacja chciała zatrudniać fachowców do spółek państwowych, to ci nie chcieli realizować jej postulatów i pomysłów, jak np. fuzja Orlenu z Lotosem.
Powinniśmy płacić więcej na partie?
Politolog podkreśla, że w bardzo wielu demokracjach dochodzi do upartyjnienia sektora publicznego. I nie musi być to problem.
Bardzo dobrze, że w Polsce obsada stanowisk w spółkach przebiega w miarę transparentnie, a na partie spływa krytyka w tym zakresie, ale ona w pierwszej kolejności powinna dotyczyć nieprzygotowania niektórych politycznych kandydatów do pełnienia stanowisk i wysokości pensji przy relatywnie niskich górnych stawkach podatków od dochodów – uważa Rafał Chwedoruk.
– Poza tym w razie działania na szkodę spółki menedżerowie, jak i ich patroni będą ponosić podwójną odpowiedzialność: po pierwsze za wyniki gospodarcze, a po drugie – odpowiedzialność polityczną – podsumowuje profesor UW.
Krystian Rosiński, dziennikarz i wydawca money.pl