Publikacja raportu planowana była na 1 września, a więc w rocznicę wybuchu II wojny światowej. Tak się nie stało, będzie opóźnienie, gdyż trwają prace końcowe nad ostateczną wersją. Trwa również tłumaczenie dokumentu na języki angielski i niemiecki.
- Jestem przekonany, że w nieodległej perspektywie to wielkie i poważne dzieło powinno zostać upublicznione. Na pewno będzie podstawą do dalszej dyskusji nie tylko w Polsce, ale także w Niemczech i na świecie o tym, że Niemcy do dnia dzisiejszego pomimo partnerskich, często dobrych relacji gospodarczych cały czas mają dług wobec państwa polskiego, wobec Polaków – powiedział przed kilkoma dniami na antenie "Radia Maryja" Arkadiusz Mularczyk.
Na antenie rozgłośni poseł Prawa i Sprawiedliwości podkreślił, że ma ogromną nadzieję, iż w obecnej kadencji Sejmu uda się uregulować problematykę reparacji wojennych w relacjach polsko-niemieckich.
– Mam świadomość, że po stronie niemieckiej nie ma zrozumienia. Niemcy chronią swoją gospodarkę, swój budżet. Aczkolwiek dyskusja, która miała miejsce, wywołuje także po stronie niemieckiej głosy historyków, dziennikarzy, a nawet polityków, którzy również uznają, że sprawa reparacji, odszkodowań nie jest uregulowana w relacjach polsko-niemieckich i Niemcy powinny przystąpić do rozmów. Takie głosy padają po stronie niemieckiej, co odbieram pozytywnie – mówił.
Mularczyk zapewnił, że komisja, która kierował w poprzedniej kadencji Sejmu, oszacowała wysokość szkód poniesionych przez nasz kraj w wyniku wojny.
Słyszeliśmy to już rok temu
Parlamentarny zespół ds. oszacowania wysokości odszkodowań należnych Polsce od Niemiec za szkody wyrządzone w trakcie II wojny światowej powstał pod koniec września 2017 r. z inicjatywy PiS. Wprawdzie nie powołano go w kolejnej kadencji Sejmu, ale Arkadiusz Mularczyk zapowiedział, że mimo wszystko prace będą kontynuowane.
Już pod koniec 2019 r., a więc gdy było jasne, że zespół nie został powołany, Mularczyk zapowiadał, że raport jest gotowy i trwa tłumaczenie. 10 miesięcy później mówi dokładnie to samo.