Klub PiS ponownie składa w Sejmie projekt ustawy przywracający zerową stawkę VAT na żywność - poinformował we wtorek przewodniczący klubu PiS Mariusz Błaszczak. Dodał, że projekt ws. VAT na żywność ma utrzymać niską inflację, która spadła poniżej 2 proc.; wyniosła ona w marcu 1,9 proc. rok do roku.
NBP przeciwne wprowadzeniu w Polsce euro
- To niewątpliwie zasługa działań, które podjęło PiS, kiedy rządziło, a także zasługa prezesa NBP (Adama Glapińskiego). Wiemy, że koalicja 13 grudnia dopuszcza się ataku na NBP, żeby w ten sposób wepchnąć Polskę do strefy euro, żeby pozbawić urzędu profesora Glapińskiego, który jest przeciwny wprowadzeniu Polski do strefy euro - ocenił Błaszczak.
Prezes Glapiński wiele razy mówił, że euro nad Wisłą przyniosłoby wiele nieszczęść i nie zgodzi się na porzucenie złotego. - Żeby wprowadzić w Polsce euro w sposób wymuszony, przedwczesny, z ogromną szkodą dla polskiej gospodarki i Polaków niezbędne jest wspólne pismo prezesa NBP i premiera. Ja, będąc prezesem NBP, takiego pisma nie podpiszę, zanim Polska nie osiągnie poziomu rozwoju Europy Zachodniej - oświadczył w listopadzie 2023 r. prof. Glapiński.
Dodał, że zrównanie się Polski z krajami Europy Zachodniej jest możliwe najwcześniej za 8-10 lat, a to wykracza poza jego kadencję.
- Jeśli ktoś chce to zrobić brutalnie, wpychając nas butem do strefy euro, nieprzygotowanych, to musi zmienić prezesa na kogoś bardziej spolegliwego, który wszystko podpisze - stwierdził prezes banku centralnego. Jak mówił, nie wie, kto ma interes we wprowadzeniu Polski do euro, ale "na pewno nie Polacy".
Zmiana konstytucji wymagana by wprowadzić euro
To, czego PiS nie mówi, to sytuacja gospodarcza Polski, która uniemożliwia wprowadzenie euro. Przypomnijmy, że niezbędne jest do tego spełnienie tzw. warunków konwergencji:
1. Stabilne ceny
Stopa inflacji może najwyżej o 1,5 punktu procentowego przekraczać inflację trzech najstabilniejszych pod tym względem państw członkowskich. Polska na razie tego warunku nie spełnia.
2. Długotrwała równowaga finansów publicznych
Zainteresowane państwo nie powinno być objęte procedurą nadmiernego deficytu. Polska ma zostać objęta procedurą za kilka tygodni.
3. Stabilny kurs walutowy
Zainteresowane państwo musi od co najmniej 2 lat uczestniczyć w mechanizmie kursowym (ERM II). W tym czasie jego waluta nie może wykazywać silnych wahań względem centralnego kursu ERM II, a jej dwustronny centralny kurs nie może być obniżany względem euro. Złoty w ostatnim czasie się bardzo umacniał wobec euro.
4. Stabilne długoterminowe stopy procentowe
Długoterminowe stopy procentowe mogą najwyżej o 2 punkty procentowe przekraczać stopy trzech najstabilniejszych pod względem cen państw członkowskich. W tym zakresie wahania są również duże.
Ministerstwo Finansów stoi więc na stanowisku, że nasz kraj nie spełnia wymogów konwergencji. A dopiero wyjście gospodarki na prostą może być pierwszą przesłanką, żeby w ogóle zacząć mówić o możliwościach wprowadzenia euro.
Co jednak najważniejsze, władza, by przystąpić do Eurolandu, potrzebuje zmiany konstytucji uchwalanej co najmniej 2/3 głosów. W tej kadencji Sejmu nie ma więc na to szans, ponieważ koalicja ma tych głosów mniej.
Polacy nie chcą euro
Co więcej, jakiekolwiek ruchy w tym zakresie musiałaby poprzedzać debata na temat euro, ponieważ obecnie zastąpienie złotego przez euro ma w Polsce więcej przeciwników niż zwolenników. Aż 66,8 proc. Polaków jest przeciwko zmianie waluty - wynika z sondażu United Surveys na zlecenie Wirtualnej Polski. Aż 49,4 proc., czyli połowa ankietowanych, odpowiedziało zdecydowanie nie. Raczej nie odpowiedziało 17,4 proc. badanych.
Za przyjęciem euro jest więcej niż co czwarty Polak, czyli 27,3 proc. badanych. To 14,3 proc. badanych odpowiadających zdecydowanie tak oraz 13 proc. badanych odpowiadających raczej tak. 5,9 proc., czyli więcej niż co dwudziesty badany, nie ma zdania na ten temat.
Pomysł wprowadzenia euro nie cieszy się powodzeniem zarówno u zwolenników rządu (KO, Trzecia Droga i Lewica) jak i opozycji (PiS, Konfederacja).
Rząd Donalda Tuska nie ustanowił nawet pełnomocnika do wprowadzenia euro. Takie stanowisko zajmował swojego czasu Ludwik Kotecki, obecnie jeden z członków Rady Polityki Pieniężnej. Po dojściu PiS do władzy zostało ono jednak zlikwidowane.
"Nie wprowadzajmy euro"
"Polska powinna dążyć do spełniania kryteriów wejścia do strefy euro, gdyż spełnianie tych kryteriów będzie korzystne dla gospodarki. Natomiast nie powinniśmy wprowadzać euro" - pisał na łamach money.pl Stefan Kawalec, ekonomista, były wiceminister finansów, współtwórca tzw. planu Balcerowicza.
Jego zdaniem od prawie trzydziestu lat Polska jest liderem wzrostu w Europie i własna waluta w tym nie przeszkadzała. "Wręcz przeciwnie, elastyczny kurs walutowy jest istotnych czynnikiem polskiego sukcesu gospodarczego. Jest poważne ryzyko, że rezygnacja z własnej waluty mogłaby przyczynić się do spowolnienia lub zahamowania wzrostu naszej gospodarki. Z euro byłoby wygodniej. Jednakże z własną walutą jest bezpieczniej" - podsumowywał.
Ekonomista wskazał także, że w 2005 r., w raporcie Międzynarodowego Fundusz Walutowy szacowano, że przyjęcie euro w istotnym stopniu przyczyni się do wzrostu PKB na głowę w nowych krajach członkowskich UE.
Po dziesięciu latach, w kolejnym raporcie, MFW podjął próbę szacunku faktycznych korzyści z przyjęcia euro przez kraje Europy Środkowej, które to już uczyniły. Stwierdzono, że korzyści te są znacznie mniejsze niż oczekiwano, a być może w ogóle nie występują. MFW wycofał się z rekomendowania poszczególnym krajom czy mają wstępować do strefy euro, czy nie.