- Dla bardzo wielu ludzi, dla właścicieli samochodów, szczególnie tych, którzy jeżdżą po autostradach i drogach szybkiego ruchu, jeżeli chodzi o opłaty państwowe, to jeśli uda się uchwalić w odpowiednim czasie ustawy, to w najkrótszym możliwie okresie my to zniesiemy - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński na konwencji programowej partii.
Na razie oznaczałoby to oszczędności rzędu kilkunastu złotych. W rękach państwa są dziś dwa odcinki autostrad: A2 Konin-Stryków i A4 Wrocław-Gliwice. Przejazd pierwszym znich kosztuje 9,9 zł, drugim zaś - 14,2 zł. Opłaty wnosi się za pośrednictwem systemu e-TOLL.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Prywatne" odcinki autostrad w Polsce. Dokąd idą pieniądze?
Na "prywatnych" odcinkach autostrad A1 (Toruń-Gdańsk) i A2 (Świecko-Nowy Tomyśl) "obowiązuje system ukrytego myta. Wpływy z opłat za przejazdy tymi drogami ich zarządcy przekazują do Krajowego Funduszu Drogowego i dostają z KFD wynagrodzenie, które obejmuje koszty inwestycji, eksploatacji drogi i zarobek koncesjonariusza" - czytamy.
Jak pisze "Wyborcza", oznacza to "od lat gigantyczne dopłaty z państwowej kasy dla koncesjonariuszy". W 2022 r. oni sami przekazali do KFD 165 mln zł, a otrzymali jako wynagrodzenie 1 mld 971 mln zł.
Będą odszkodowania?
Takich dopłat nie otrzymują tylko spółki, które pobierają opłaty za przejazdy autostradami A2 (Nowy Tomyśl-Konin) i A4 (Kraków-Gliwice). "W razie zniesienia opłat za przejazdy autostradami firmy pobierające opłaty za tę usługę będą się domagać odszkodowań" - pisze dziennik. I wskazuje, że to właśnie firmy odpowiedzialne za te dwa ostatnie odcinki miałyby najbardziej skorzystać na zapowiedzi PiS.
Takie odszkodowania – jak widać na przykładzie autostrad z ukrytym mytem – oznaczałby dodatkowe wydatki kilku miliardów złotych rocznie z KFD. A to oznaczałoby gigantyczną lukę w finansowaniu budowy nowych dróg krajowych w Polsce - pisze "Wyborcza".
Pytania w tej sprawie wysłaliśmy do Ministerstwa Infrastruktury. Czekamy na odpowiedź resortu.