Z najnowszych danych GUS wynika, że polska gospodarka w czwartym kwartale 2019 roku urosła o 3,2 proc. w porównaniu z końcówką 2018 roku. Dynamika była jednak o 0,7 pkt proc. niższa niż kwartał wcześniej i o 1,7 pkt proc. niższa niż w czwartym kwartale 2018.
- Struktura wyników jest daleka od hurraoptymizmu. Dynamika konsumpcji prywatnej plasuje się poniżej średniej z ostatnich lat, i spada (3,3 proc. r/r). Z kolei wysokiej dynamiki inwestycji, jaką obserwowaliśmy w pierwszej połowie roku nie udało się utrzymać (9,1-12,2 proc.), a tempo wzrostu inwestycji utrzymuje się na podobnym poziomie, co przed kwartałem (4,9 proc. r/r) - komentuje sytuację Sonia Buchholtz, ekspertka Konfederacji Lewiatan.
Czytaj więcej: Inflacja wyższa, wzrost PKB niższy. PKO BP zmienia prognozy
Dodaje, że eksport nadal przeważa nad importem i to jest dość trwały efekt, choć skala nadwyżki nie pozwala zniwelować efektu słabnącego popytu krajowego.
- Nie da się jednak ukryć, że ostatnie dni absorbują ekonomistów nie ze względu na spowolnienie polskiej gospodarki, a raczej na niespodziewany szok, który dynamikę PKB obniży znacznie poniżej tempa wynikającego z trendu. Jeszcze przed tygodniem zakładano, że dominującym kanałem wpływu koronawirusa na polską gospodarkę będą przestoje w dostawach surowców i półproduktów dla polskiego przemysłu. Teraz, gdy wirus panoszy się po Europie, a prawdopodobieństwo, że zostanie wykryty w Polsce, graniczy z pewnością, pojawia się wiele nowych kanałów oddziaływania - ostrzega ekspertka.
Wskazuje, że z pewnością nastąpi ograniczenie zainteresowania turystyką i imprezami masowymi, co niewątpliwie uderzy w usługi turystyczne, kulturalne oraz zmniejszy popyt na noclegi, gastronomię, czy tradycyjny handel detaliczny w centrach handlowych i marketach.
Problem wąskich gardeł zyska na znaczeniu, bo dotyczyć będzie już nie tylko Chin. Warto zauważyć, że pojawienie się nowego ogniska COVID-19 w Polsce dość naturalnie zniechęci pracowników migranckich, co może stanowić barierę dla dotychczasowego funkcjonowania firm.
Nie jest zaskoczeniem, że inwestorzy takich sytuacji nie lubią. Ograniczeniu w generowaniu zysków towarzyszy wszechobecna niepewność. Stąd na giełdach spadki. Z jednym wyjątkiem - firm, dla których koronawirus to swoista szansa. Analogicznie w realnej gospodarce: można wyobrazić sobie takie branże i biznesy, którym pandemia podniesie obroty i zyski.
- Pierwsi na myśl przychodzą producenci dóbr medycznych i służące dezynfekcji, ale łatwo wyobrazić sobie wzrost zainteresowania zakupami on-line i usługami kurierskimi czy rozrywkami w zaciszu domowym w zastępstwie tych towarzyskich - ocenia Buchholtz.
- Tyle, że to niestety kropla w morzu strat wywołanych zawieszoną działalnością i niezrealizowanym popytem konsumenckim. Dlatego też już wiadomo, że dynamice polskiego PKB wciska hamulec koronawirus, ale trudno jeszcze powiedzieć, gdzie po tym ostrym hamowaniu skończymy - podsumowuje ekspertka Lewiatana.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl