Ekonomiści coraz głośnie mówią o recesji w Europie. Tymczasem Polska pozostaje zieloną wyspą. Według najnowszych danych GUS wzrost gospodarczy utrzymuje się bardzo wysokim poziomie 4,4 proc. To o 0,3 pkt proc. mniej niż poprzednio, ale skala spowolnienia jest zdecydowanie mniejsza niż mogło się wydawać do niedawna.
Trzyba jednak zauważyć, że przed samą publikacją średnia typowań ekonomistów wskazywała na minimalnie lepszy wynik - na poziomie 4,5 proc.
Rząd może być zadowolony z powolnego hamowania, choć jego przeciwnicy mogą wypomnieć, że to już czwarty kwartał z rzędu, gdy dynamika PKB spada. Dokładnie rok temu gospodarka rosła w tempie 5,3 proc.
Ciągle taki poziom wzrostu PKB plasuje Polskę w czołówce europejskiej. Po pierwszym kwartale wyprzedzały nas tylko cztery kraje. Teraz nie powinno być gorzej.
Dla porównania Niemcy balansują już na krawędzi i od recesji dzieli ich tylko krok. PKB naszych zachodnich sąsiadów jest taki sam jak rok temu, a w kwartał nawet spadł.
Czytaj więcej: Za pięć lat będziemy przed Tajwanem i na równi ze Szwajcarią
- Z minorowymi nastrojami na świecie wyraźnie kontrastują bardzo dobre dane z Polski - komentują ekonomiści PKO BP.
GUS podkreśla, że opublikowane w środę dane mają charakter wstępny i mogą jeszcze ulec pewnym zmianom. Kolejne aktualizacje przyniosą też bardziej szczegółowe informacje na temat struktury wzrostu gospodarczego. Pokrótce na ten temat wypowiedziała się jednak przedstawicielka GUS.
Anita Perzyna wskazała, że w dwóch kluczowych sektorach gospodarki - w przemyśle i budownictwie nastąpiło spowolnienie wzrostu realnej wartości dodanej brutto.
- Oceniamy, że w budownictwie wartość dodana brutto ukształtuje się poniżej wartości PKB w drugim kwartale. W handlu wzrost wartości dodanej brutto będzie wyższy od realnej dynamiki PKB. Można oczekiwać, że wpływ eksportu netto będzie zbliżony do neutralnego - komentuje wicedyrektor GUS.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl