- Przewóz węgla to teraz dla nas priorytet, ale zrywanie kontraktów na transport innych towarów będzie ostatecznością - powiedział w rozmowie z wtorkowym "Dziennikiem Gazetą Prawną" prezes PKP Cargo Dariusz Seliga.
24 tys. węglarek
Na pytanie, jak spółka przygotowuje się do przewiezienia do końca roku dodatkowych 4,5 mln ton węgla, prezes PKP Cargo przypomniał, że w ostatnim czasie dużo mówiło się o zamykaniu kopalń, w związku z czym jego poprzednicy zdecydowali, żeby zezłomować część węglarek.
- Teraz sytuacja diametralnie się zmieniła, więc decydujemy się na szybkie remonty nieużywanych wagonów. Jestem przekonany, że poradzimy sobie z transportem niezbędnej dla gospodarki i ludności ilości węgla - stwierdził.
Poinformował, że spółka ma teraz łącznie 24 tys. węglarek. - Chcemy zmienić cykl remontów. Dzięki dodatkowym, szybkim przeglądom w niektórych przypadkach chcemy przedłużyć resursy, czyli dopuszczalne terminy użytkowania. W innych – remonty pozwolą przywrócić do pracy wagony odstawione na bocznice. Jeżeli uda się wdrożyć łańcuch logistyczny tworzony pieczołowicie wspólnie ze spółką PKP Polskie Linie Kolejowe, ministerstwami i rządem, który szykuje odpowiednie rozporządzenie, to na pewno podołamy zadaniu - podkreślił Seliga.
Mniejszy priorytet?
Zapytany, które towary mogą mieć mniejszy priorytet w przewozach w najbliższym czasie prezes PKP Cargo wyraził nadzieję, że wszystko uda się przewieźć zgodnie z zapisanymi kontraktami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Jest nacisk na węgiel, ale tak układamy obiegi pociągów, pracę maszynistów, żeby nie porzucać żadnych klientów i przewieźć wszystko, co nam zlecono. Czasem trzeba brać pod uwagę pewne opóźnienia, bo tory mają swoją przepustowość. Teraz – póki szczyt przewozów węgla jest dopiero przed nami – możemy się w większym stopniu skupić na przewozach kruszywa na budowy. Wykonawcy dróg ekspresowych w przypadku znacznego opóźnienia z dostawami materiałów mogliby rzeczywiście wystąpić o spore odszkodowania, bo nie zrealizowaliby na czas inwestycji. Chcemy tego uniknąć. Ciężar musimy przenieść na węgiel, ale musimy tak przetasować zadania, żeby klient od nas nie odszedł - zaznaczył.
Odstąpienie od kontraktów ma być ostatecznością. Będziemy robić wszystko, by takich sytuacji uniknąć - dodał.
Seliga poinformował też, że spółka zajmuje się transportem zboża ukraińskiego "w takim wymiarze, na jaki może sobie pozwolić".
- Mamy tylko kilka składów do przewozu zboża. Jest współpraca ze stroną ukraińską, choć w ostatnich tygodniach nie jest już taka intensywna, bo firmy stamtąd, widząc szansę na odblokowanie dróg morskich, chcą wrócić na dawne szlaki. Nie ma już takiego oczekiwania ze strony Ukraińców na przewóz zboża przez polską kolej, jakie było na początku wojny - powiedział.