Zresztą, jak zauważono w komunikacie przewoźnika, pod względem technicznym nowo powstające elektryczne zespoły trakcyjne będą zbliżone do tych, które już kursują w barwach PKP Intercity. To ma pozwolić na ujednolicenie parku taborowego spółki.
Podpisanie umowy miało odpowiednio uroczystą oprawę. Uczestniczył w min Minister Infrastruktury Andrzej Adamczyk, który mówił, że umowa przybliża spółkę do zapewnienia "kolei bezpiecznej, komfortowej i punktualnej". - Stale rosnąca liczba pasażerów to najlepszy dowód, że polska kolej podąża właściwym torem. Oznacza także, że niezbędne jest nie tylko utrzymanie dotychczasowego taboru na wysokim poziomie, lecz także zakup nowego, umożliwiającego rozszerzanie oferty – dodał.
Wartość kontraktu to 1,015 mld zł brutto. Poza samymi pociągami, cena ta obejmuje także serwisowanie ich przez 15 lat. Jak dowiedzieliśmy się w PKP Intercity, koszt samych pociągów to 720 mln 288 tys. zł brutto, natomiast ich utrzymania to 294 mln 462 tys. zł brutto. To daje nieco ponad 60 mln zł za pociąg. W 2013 r. PKP Intercity zapłaciło za 20 pociągów aż 1,6 mld zł - z tego za same składy 1 mld 156 mln zł, a 465 mln zł za ich utrzymanie. Czyli 57,8 mln zł za pociąg.
Sama różnica w cenie nie jest wielka, szczególnie że nie mówimy o dokładnie takich samych pociągach. Jednak pewna istotna różnica jest w samym montażu finansowym inwestycji. Na pociągi kupione sześć lat temu przewoźnik dostał dotację z Unii Europejskiej. I to potężną, bo sięgającą 658 mln zł. Czyli z własnej kieszeni wyłożył niecały miliard złotych. Zresztą z tą inwestycją miał spore problemy, o czym pisaliśmy szerzej w money.pl.
Tym razem jednak pomocy unijnej nie ma. Spółka musi sięgnąć głębiej do kieszeni i podeprzeć się kredytem. - PKP Intercity otrzymało pozytywną decyzję o przyznaniu kredytu od Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Przy realizacji zakupu 12 nowoczesnych elektrycznych zespołów trakcyjnych spółka będzie korzystała z tego finansowania oraz środków własnych - mówi money.pl rzeczniczka PKP Intercity Katarzyna Grzduk.
Pierwsze dwa pociągi mają trafić do przewoźnika w ciągu półtora roku od dnia wejścia w życie umowy. Kolejne - w ciągu najbliższych czterech lat. Jednak zanim to nastąpi, dwie pierwsze z nich będą poddane eksploatacji nadzorowanej w ruchu pasażerskim przez okres od 6 do 12 miesięcy - do osiągnięcia przebiegu co najmniej 250 tys. km. To pewna nowość. Wcześniej spółka po prostu pociągi kupowała. W efekcie mogło być tak, że pociągi trafiały do spółki niemalże prosto z deski kreślarskiej. Tak było w przypadku Dartów z bydgoskiej Pesy. Darty byłyt nową konstrukcją i jako taka - dość awaryjną. W rezultacie gromy za zepsuty pociąg spadały na przewoźnika
Przewoźnik ma ambitne plany. Chce do 2023 r. zrealizować program inwestycyjny, dzięki któremu tabor spółki będzie w 80 proc. nowy lub zmodernizowany, w 94 proc. pociągów będzie dostępna klimatyzacja, a w co najmniej 77 proc. bezprzewodowy internet.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl