Dane GUS pokazują, że wynagrodzenia w średnich i dużych firmach od wielu miesięcy rosną w tempie około 7 proc. w skali roku. To jednak tylko statystyka. W praktyce wielu pracowników już dawno nie widziało podwyżki, co widać po komentarzach naszych czytelników pod tekstami dotyczącymi zarobków.
W przypadku szczęśliwców, którzy otrzymali wyższe wynagrodzenie, skala podwyżek jest bardzo różna. Nie zawsze bowiem wysokość płacy odzwierciedla wydajność. Do tego mechanizm rynkowy zaburza rząd poprzez stosowanie płacy minimalnej.
Porównania tempa wzrostu wydajności pracy i wysokości średnich podwyżek w różnych sektorach dokonali ekonomiści PKO BP. - Branże oznaczone na wykresie powyżej ciągłej linii charakteryzują się wyższym przyrostem wydajności pracy niż płacy - tłumaczy Urszula Kryńska, ekspert departamentu analiz ekonomicznych PKO BP. Taka sytuacja ma miejsce m.in. w budownictwie, rolnictwie oraz w przypadku takich firm, jak np. agencje pracy, biura podróży, agencje ochroniarskie czy firmy zatrudniające do sprzątania. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że w tych zawodach płaci się mniej niż wynikałoby to z wydajności pracowników.
Zobacz: Chodzą po plaży i sprzedają orzeszki. Ich zarobki robią wrażenie
Warto dodać, że niekoniecznie są to najgorzej opłacane branże. Przykładem tego jest budownictwo, gdzie statystyki GUS podają średnie wynagrodzenie na poziomie około 5138 zł brutto. W tym roku wzrosło przeciętnie o 6,6 proc.
Płaca rośnie szybciej niż wydajność
- Z drugiej strony uwagę zwraca nieproporcjonalnie wysoki wzrost płac w stosunku do wzrostu wydajności w sektorze informacji i komunikacji (informatycy, zatrudnieni w mediach czy telekomunikacji). Tam wynagrodzenia rosną wyraźnie szybciej niż wydajność - zauważa ekspertka PKO BP. Wskazuje, że pensje informatyków są wysokie i nadal rosną ze względu na potrzeby cyfryzującej się gospodarki. Przy czym możliwości zastąpienia pracy ludzi w tej branży jak na razie nie ma.
Podobnych przykładów, choć mniej skrajnych, jest więcej. Na podwyżki nie powinni narzekać pracownicy z sektorów takich jak obsługa nieruchomości czy górnictwo.
Pod kreską zaś, choć nie tak znacząco, jest handel, restauracje i hotele, transport czy działalność profesjonalna (np. prawnicy, architekci, naukowcy itp.).
- Teoretycznie w długim horyzoncie czasu wydajność i wynagrodzenia powinny być zbieżne. Tak też jest w Polsce, choć oczywiście przejściowo mogą pojawiać się odchylenia w różnych branżach, czy też całej gospodarce, zależne od bieżącej koniunktury. Średnie wynagrodzenie w kraju oznaczone czerwoną kropką jest blisko ciągłej linii, co pokazuje, że mechanizm rynkowy w latach 2017-2018 działał - wskazuje ekonomistka PKO BP.
Płaca minimalna a wydajność
Mechanizm rynkowy przestaje jednak działać, gdy do gry wchodzi ręczne sterowanie w postaci płacy minimalnej. Wtedy nie ma znaczenia wydajność, bo wynagrodzenie narzuca ustawa.
- Zgodnie z teorią ekonomii przedsiębiorcy chcący maksymalizować swój zysk, oferują swoim pracownikom wynagrodzenie równe ich produktywności. Zatem jeżeli ustawowo ustalony poziom płacy minimalnej ukształtuje się powyżej produktywności niektórych pracowników, ich zatrudnienie staje się nierentowne, co prowadzi do redukcji liczby etatów - tłumaczą ekonomiści Credit Agricole w opracowaniu poświęconym zapowiadanym przez rząd skokowym wzrostom płacy minimalnej.
Ostrzegają, że problem ten dotyczy głównie pracowników mających niskie kwalifikacje, osób młodych dopiero wchodzących na rynek pracy. Mechanizm ten widoczny jest także w uboższych regionach, gdzie płaca minimalna jest relatywnie wysoka w porównaniu do przeciętnego wynagrodzenia.
- Oczywiście istnieje zagrożenie, że w przypadku zapowiadanego przez rząd skokowego wzrostu płacy minimalnej pracownicy z mniejszą wydajnością mogą stracić pracę. O ile jeszcze planowana blisko 15-procentowa podwyżka od nowego roku nie szokuje ze względu na utrzymujący się silny wzrost wynagrodzeń ogółem w gospodarce, to utrzymanie tego tempa w kolejnych latach może być problematyczne dla gospodarki - komentuje Urszula Kryńska.
W 2020 r. płaca minimalna wyniesie 2600 zł brutto. Przed wyborami parlamentarnymi PiS kreślił scenariusz wzrostu wynagrodzenia minimalnego także w kolejnych latach.Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że na koniec 2020 r. minimalna pensja będzie wynosiła 3 tys. zł, a na koniec 2023 roku - 4 tys. zł.
Ekspertka PKO BP zwraca jednak uwagę, że podwyżka płacy minimalnej może wymusić takie zmiany jak np. transfer pracowników do bardziej wydajnych firm czy automatyzacja i usprawnienie niektórych procesów. Przykładem tego, że płaca minimalna nie musi negatywnie wpływać na rynek pracy, są Niemcy, gdzie po wprowadzeniu minimalnego progu zwiększyła się m.in. mobilność pracowników.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl