W tym roku pensja minimalna wzrosła do 2600 złotych brutto - o 350 zł w stosunku do 2019 roku. To niemal 50 proc. średniej krajowej - tak jak chcieli związkowcy z "Solidarności". W kolejnych latach, zgodnie z zapowiedziami Kaczyńskiego, miały być kolejne spektakularne wzrosty. Dziś stoją one pod znakiem zapytania.
Wszystko dlatego, że w prognozach sprzed kilku miesięcy polska gospodarka miała rosnąć. Firmy miały się rozwijać i być może znalazłyby pieniądze na ogromne, obiecane przez PiS podwyżki. Ale przez epidemię w gospodarce czeka nas kryzys. Ministerstwo Finansów w ostatnim oficjalnym dokumencie z prognozami dla polskiej gospodarki zakłada, że w tym roku polski PKB spadnie o 3,4 proc. Zdaniem ekspertów to nie pozostanie bez wpływu na rynek pracy.
Koronawirus uderza w zarobki w Polsce
- Widzimy, jakie dane spływają z rynku. Szczególnego wzrostu płac nie będzie, nie ma więc szans, aby utrzymać zapisaną w budżecie prognozę dotyczącą przeciętnego wynagrodzenia. Może się okazać, że obecny poziom płacy minimalnej będzie stanowić nie 50 proc., ale nawet 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia – komentuje dla money.pl główny ekonomista Pracodawców RP dr Sławomir Dudek.
- Scenariusz wyjściowy to brak zmiany płacy minimalnej, ponieważ jej relacja do przeciętnego wynagrodzenia i tak zostanie utrzymana. Oczywiście poczekajmy na liczby i fakty, ale jestem przekonany, że pokażą one, iż nie ma przestrzeni dla podwyżek – dodaje.
Według Komisji Europejskiej spadek PKB w Polsce będzie jeszcze boleśniejszy i wyniesie 4,3 proc. Urzędnicy resortu finansów zastanawiają się teraz, gdzie jest optymalny poziom pensji minimalnej.
Nawet w rządzie widzą problem
- Myślę, że kwestię pensji minimalnej powinniśmy dyskutować w zupełnie nowych warunkach makroekonomicznych. Poczekajmy, aż skończy się lockdown i zobaczymy, czy możemy utrzymać ten zapowiedziany wcześniej poziom wzrostu. Dostrzegam zalety podnoszenia płacy minimalnej, jeśli chodzi redukowanie nierówności. Pytanie, czy w warunkach kryzysu silne zwiększanie pensji nie zdusi inwestycji prywatnych - komentuje główny ekonomista Ministerstwa Finansów Łukasz Czernicki.
Przedstawiciele biznesu, z którymi rozmawialiśmy, są bardziej kategoryczni. Zwracają uwagę na to, że pandemia koronawirusa mocno zmieniła rzeczywistość, w której funkcjonują przedsiębiorcy. Wiele firm jest odciętych od rynków i klientów. Dla ich właścicieli wyzwaniem stało się utrzymanie załóg i pensji, dlatego należałoby uelastycznić wysokość pensji minimalnej.
- Zadeklarowanie 3 tys. zł byłoby nieodpowiedzialne. Przypomnę tylko, że dopiero wchodzimy w kryzys. Ja bym w ogóle wrócił do dyskusji o mechanizmie kształtowania pensji minimalnej. Bardzo bym chciał, by debata toczyła się na Radzie Dialogu Społecznego. Pewne deklaracje wyborcze mogą być niebezpieczne - proponuje Maciej Witucki, prezydent Konfederacji Lewiatan.
Z kolei dr Sławomir Dudek z Pracodawców RP uzupełnia: - W Polsce nie było recesji. Nasze regulacje płacowe są dostosowane do sytuacji, gdy wszystko pięknie rośnie. Niewykluczone, że przyjdzie kolejna fala kryzysu. Usztywnienie wysokości płacy minimalnej będzie ograniczeniem dla firm i rynku pracy.
Pojawia się pytanie, czy wobec tego rząd zdecyduje się na obniżkę pensji minimalnej? Oficjalnych deklaracji na razie nie ma. Wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz powiedziała tylko podczas jednej z wideokonferencji, że ma nadzieję, iż płaca minimalna 2021 nie będzie niższa od tej obecnej.
Firmy chcą płacić mniej, związkowcy nie chcą o tym słyszeć
Na obniżkę czeka jednak spora grupa przedsiębiorców. Blisko jedna czwarta badanych firm mówi o konieczności utrzymania wysokości płacy minimalnej najwyżej na poziomie tegorocznym albo nawet niższym. Tak wynika z badania przedsiębiorców, przeprowadzonego przez Lewiatana w kwietniu tego roku.
Pomysł obniżenia pensji minimalnej popiera także Business Centre Club. Co ciekawe, organizacja chciałaby, aby cięcie nastąpiło już w tym roku i taki postulat ma zamiar przedstawić podczas Rady Dialogu Społecznego. To właśnie RDS - gdzie strona rządowa ściera się z pracodawcami i związkowcami - w drodze kompromisu powinna ustalić przyszłoroczną wysokość pensji minimalnej.
- Trzeba zastanowić się, co zrobić z płacą minimalną. Jednym z naszym pomysłów jest odstąpienie od podwyżki do 4 tys. zł za dwa lata. Drugą kwestią jest zweryfikowane tegorocznego poziomu. Przy tak dramatycznym PKB może się to okazać konieczne. Warto o tym porozmawiać - komentuje dla money.pl Zbigniew W. Żurek z BCC.
- Jakie są argumenty za tym, aby mrozić, czy, nie daj Boże obniżać? - oburza się na ten pomysły rzecznik "Solidarności" Marek Lewandowski. - Idea tarczy antykryzysowej polega na tym, aby z pieniędzy budżetowych ratować miejsca pracy. Dlaczego z naszych podatków mamy dokładać przedsiębiorcom, aby oni obniżali nam wynagrodzenia? To nieracjonalne i nielogiczne. To próba wykorzystywania sytuacji do ograniczania praw pracowniczych - argumentuje.
Dyskusje w Radzie ruszą dopiero wtedy, gdy rząd przedstawi wstępne założenia do przyszłorocznego budżetu, a to powinno nastąpić najwcześniej w czerwcu. Jeśli forum nie porozumie się w kwestii wysokości płacy, rząd w drodze rozporządzenia ustali ją sam.
Przypomnijmy, że według GUS 1,5 mln osób pobiera w Polsce płacę minimalną. Na liście zawodów są pracownicy oświaty, administracji publicznej, ochroniarze, osoby zatrudnione w gastronomii, recepcjoniści, sekretarki.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl