Stawka minimalna za godzinę ma w Niemczech sukcesywnie rosnąć. Od stycznia wyniesie 9,35 euro, czyli 42,7 zł.
Różnica wobec polskiej minimalnej stawki więc nieco się zwiększa. Od stycznia 2021 polski pracodawca będzie musiał zapłacić 18,3 zł za godzinę.
Niemiecka stawka coraz bardziej ucieka tej polskiej. Jeszcze w 2018 r. różnica wynosiła 34 procent. Od stycznia wyniesie już 42 proc. Niemiecki pracodawca dowiedział się jednak nie tylko, ile zapłaci na początku 2021. Rząd federalny opublikował właśnie rozporządzenie z planem podwyżek do połowy 2022 roku. Stawki od stycznia mają rosnąć co pół roku.
Pod koniec tego cyklu, w lipcu 2022, stawka godzinowa wyniesie w Niemczech 10,45 euro - a zatem w przeliczeniu 47,76 zł. Jak wyjaśnił minister pracy Hubertus Heil, wprowadzany w ten sposób system podwyżek "ma odpowiednio rozłożyć koszty dla pracodawców".
Tymczasem polski pracodawca wie co najwyżej, ile będzie musiał zapłacić od 1 stycznia. To 2800 zł w przypadku stałej pensji i 18,30 zł za godzinę pracy. Rząd planował większe podwyżki - z nich się jednak wycofano ze względu na kryzys gospodarczy.
Czytaj też: Koronawrius. Niemcy zaczynają wielkie testowanie Polaków. Będzie ich to kosztować miliony
Podwyżka co pół roku. Skorzystają Polacy
Podwyżki w Niemczech to dobra informacja dla Polaków, którzy tam pracują. Choć nie wiadomo, ilu dokładnie Polaków pracuje w tym kraju lub regularnie dojeżdża do pracy za Odrę, są to prawdopodobnie setki tysięcy osób. Wielu Polaków pracuje w usługach czy budownictwie - a to właśnie w tych branżach najczęściej stosuje się stawki godzinowe.
Nie tylko jednak polscy pracownicy mogą pozazdrościć Niemcom stawek. Jak przekonują eksperci, zazdrościć mogą też polscy przedsiębiorcy - bo ich odpowiednicy w Niemczech bardzo wcześnie dostali szczegółowy kalendarz podwyżek.
- Do wszystkiego można się dostosować, do podwyżek dla pracowników również. Jednak im wcześniej pracodawca się o tym dowie, tym dla niego lepiej - komentuje dla money.pl ekonomista prof. Witold Orłowski.
Jak dodaje, przedsiębiorcy planują przecież swoje inwestycje na miesiące, a nawet na lata, więc poznanie przyszłych wydatków pomoże im odpowiednio wszystko zaplanować.
- Nie mogę jednak powiedzieć, że mnie to dziwi. Polski rząd lubi zaskakiwać przedsiębiorców. Chociażby biorąc pod uwagę to, że rząd w ostatniej chwili poinformował o zamknięciu cmentarzy, tuż przed Wszystkich Świętych - mówi profesor.
Niemiecki rząd, tworząc kalendarz podwyżek, szeroko konsultował się z organizacjami skupiającymi przedsiębiorców. Większość z nich była zadowolona z wypracowanego kompromisu. Ich przedstawiciele komentowali, że podwyżki nie są ani za szybkie, ani zbyt drastyczne - i że rząd daje nieco "powietrza", aby się do nich dostosować.
Jednocześnie niemiecki minister pracy Hubertus Heil mówi, że na 10,45 euro podwyżki się nie skończą. I zapowiada, że już niedługo przedstawi plan na kolejne. - Pensja minimalna powinna u nas szybko rosnąć - powiedział.
Czytaj też: Koronawirus. Przygraniczne miejscowości pustoszeją. "Zamknięta granica to dla nas wyrok"