Od 1 stycznia 2021 roku minimalne miesięczne wynagrodzenie wzrosło o 200 zł. Obecnie wynosi w Polsce 2,8 tys. zł brutto, czyli 614 euro, podaje Eurostat.
Daleko nam do unijnej czołówki. W Luksemburgu płaca minimalna wynosi 2202 euro i jest wyższa o prawie 1,6 tys. euro, czyli aż o ponad 7 tys. zł.
Pod tym względem znacznie wyprzedzają nas też Irlandczycy, Holendrzy czy Belgowie, gdzie minimalna płaca jest nieco ponad 1 tys. euro wyższa niż w Polsce. Czy faktycznie jest aż tak źle? Tylko na pierwszy rzut oka.
Czy takie porównania mają w ogóle sens? Wiadomo przecież, że w różnych krajach są różne ceny. Nic więc dziwnego, że Luksemburczycy zarabiają więcej niż Polacy. Dlatego lepiej spojrzeć na dane o płacach wyrażone w parytecie siły nabywczej, który pozwala na porównania między krajami.
Jeśli spojrzymy na dane w euro (mapa powyżej), pod względem wysokości płacy minimalnej jesteśmy na 14. miejscu. Jeśli zaś przeliczymy euro na parytet siły nabywczej, znajdujemy się już na miejscu 9. na 21 krajów. A w Unii Europejskiej są też państwa (zaznaczone na mapie na niebiesko), w których panuje "wolna amerykanka" i płaca minimalna nie obowiązuje.
Chociaż określenie "wolna amerykanka" może być w tym kontekście mylące. W USA jest bowiem płaca minimalna i w przeliczeniu na europejską walutę wynosi 1024 euro, podaje Eurostat.
Wymagania UE spełniamy z nawiązką
W projekcie konsultowanej unijnej dyrektywy o płacy minimalnej znalazł się zapis, że najniższa krajowa nie może być niższa niż 60 proc. mediany (środkowa wartość płacy w gospodarce) lub 50 proc. średniego wynagrodzenia w danym kraju.
Po ostatniej podwyżce spełniamy te wymagania z nawiązką. Polska płaca minimalna w 2021 roku stanowi 53 proc. planowanej średniej płacy w gospodarce, która w tym roku ma wynieść 5259 zł.
Z kolei w 2020 roku stanowiła 50 proc. planowanej średniej płacy (planowanej, bo dane o średnich zarobkach w całym ubiegłym roku nie zostały jeszcze opublikowane). W ostatnich latach relacja zarobków minimalnych do przeciętnych poszła w górę, co widać na wykresie poniżej.
A warto dodać, że już w 2019 roku, kiedy odsetek ten był niższy od 50 proc., należał do najwyższych w Unii Europejskiej. Jak wynika z danych OECD, w 2019 roku Polskę wyprzedzało pod względem tego wskaźnika tylko sześć krajów Wspólnoty: Francja, Słowenia, Wielka Brytania, Luksemburg, Portugalia i Niemcy.
Zobacz też: Konferencja premiera potwierdziła: luzowanie obostrzeń faktem. W Europie sytuacja jednak wciąż napięta
Nie w czasie kryzysu
Podwyżki pensji minimalnej cieszą pracowników, ale dla pracodawców są wyzwaniem.
- Tempo wzrostu płacy minimalnej po pierwsze nie powinno być wyższe niż tempo wzrostu wydajności pracy. Po drugie podwyżka powinna być dopasowana do cyklu koniunktury. W okresie prosperity, mimo że powoduje wzrost popytu konsumpcyjnego, to również ogranicza popyt inwestycyjny. Natomiast w sytuacji kryzysowej, którą mamy obecnie, może tylko prowadzić do zwolnień – ocenia prof. Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Pracodawców RP.
Dodatkowym kosztem dla pracodawców z tytułu podniesienia płacy minimalnej są wszystkie pochodne daniny podatkowe i składkowe, które są nazywane klinem podatkowym. - W Polsce właśnie przy wysokości płacy minimalnej mamy bardzo wysoki klin podatkowy - i na tle innych państw europejskich, i w odniesieniu do osób o wysokich zarobkach. Jeśli podnosimy płacę minimalną, to podnosimy również pełne koszty pracy - zwraca uwagę ekspert.
- Wtedy prezent ze strony rządu dla pracowników, jakim jest podniesienie płacy minimalnej, może skończyć się zwolnieniami. A takich prezentów nie oczekują ani pracownicy, ani pracodawcy – dodaje
Dlatego, zdaniem ekonomisty, płaca minimalna powinna być zamrożona na czas kryzysu.
Ekonomista zwraca też uwagę, że przewaga konkurencyjna polskiej gospodarki przez wiele lat polegała na tym, że produktywność pracy rosła szybciej niż zarobki w gospodarce.