Płaca minimalna. Zarobki w szkole potrafią zaskoczyć - woźna bogatsza od nauczycielki
Wyższa płaca minimalna uwypukla systemowe absurdy, które budzą już nie tylko zakłopotanie, ale również frustrację wielu nauczycieli. Przypomnijmy bowiem, że mimo hucznie zapowiadanych podwyżek nauczycielskich pensji, ci lepiej wykształceni belfrowie, np. dyplomowani czy kontraktowi z przygotowaniem pedagogicznym, nie mogli liczyć na wzrost płac. Różnice między ich pensjami a wypłatami stażystów wynoszą obecnie jedyne 17 zł...
Podwyżki ograniczyły się więc do nauczycieli z najniższymi kwalifikacjami (czyli np. stażystom i nauczycielom kontraktowym bez przygotowania pedagogicznego) o blisko 150 zł. W połączeniu z podwyższeniem pensji minimalnej do 2600 zł brutto, obecna sytuacja pracowników oświaty potrafi wprowadzić w nie lada zakłopotanie. Okazuje się bowiem, że pensja woźnego czy konserwatora od stycznia wynosi łącznie 3640 brutto (520 zł za staż pracy, kolejne 520 stałej premii i podstawa, czyli – od stycznia 2,6 tys. ). Pedagogowie są zgodni, że płaca minimalna przyczynia się w znaczący sposób do obniżenia rangi zawodu nauczyciela.
Konfrontując wspomniane kwoty z pensją nauczyciela stażysty (2782 zł) można dojść do prostego wniosku, że szkolnictwo nie daje nadziei na życie opływające w luksusy i stanowi bardzo wątpliwą ścieżkę kariery zawodowej dla młodych ludzi. W efekcie chętnych do pracy brak. Zarówno w podstawówkach, szkołach średnich, jak i przedszkolach.