Mimo sprzeciwu części deputowanych, w tym z prezydenckiej partii Sługa Narodu, ukraiński rząd będzie forsować plan wydania setek milionów dolarów na starzejące się reaktory jądrowe rosyjskiej produkcji - napisał we wtorek portal Politico.
Minister Herman Hałuszczenko oświadczył, że Ukraina zamierza rozbudować Chmielnicką Elektrownię Jądrową. By to zrobić, potrzebuje dwóch rosyjskich reaktorów VVER-1000, magazynowanych obecnie w Bułgarii. Tu podkreślmy: Rosja nie otrzymałaby pieniędzy od Ukrainy za te urządzenia, bo należą one do Bułgarów, a ci zakupili je ponad 10 lat temu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozbudowa Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej. Dużo pytań i wątpliwości
Krytycy budzącego kontrowersje planu podkreślają, że są szybsze sposoby wzmocnienia sieci energetycznej, zniszczonej w wyniku rosyjskich ataków. Zastanawiają się też, czy przestarzałe reaktory mogą być szybko włączone do eksploatacji i czy pieniądze nie mogłyby zostać lepiej wykorzystane na inne źródła energii, w tym odnawialnej. Obawiają się również, że koszty wzrosną i projekt może stać się okazją do korupcji.
Ukraiński minister energetyki podkreślił, że system kraju wytrzymuje obciążenie wynikające z rosyjskich ataków dzięki energii wytwarzanej przez elektrownie atomowe.
Biorąc to pod uwagę, musimy wytwarzać jej więcej, nawet w okresie odbudowy i zwłaszcza po zakończeniu wojny. Zdajemy sobie sprawę z tego, że każdy projekt atomowy trwa lata, więc musimy zacząć jak najszybciej. Zwłaszcza że mamy zbudowany i gotowy budynek - tłumaczył Herman Hałuszczenko.
Zapewnił, że rząd przekona niezdecydowanych deputowanych i przeforsuje projekt. Obecnie w Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej pracują dwa reaktory.