Zdjęcia z nogami owadów i robakami w hamburgerach albo spleśniały bułkami obiegły rosyjski internet. Tak samo jak filmy pokazujące ptaki, które dziobią znajdujący się na zewnątrz stos bułek na hamburgery. Niezadowoleni klienci nie zostawiają na suchej nitki na niskiej jakości oferowanej żywności - pisze amerykański "Newsweek".
Krytykująca Kreml dziennikarka Ksienija Sobczak napisała na Telegramie, że nowa rosyjska sieć "nie do końca honoruje standardy McDonald's, przynajmniej jeśli chodzi o kontrolę jakości produktów." Wspomniała nie tylko o spleśniałych bułkach, ale także o przeterminowanych sosach. I zaapelowała do sieci, żeby ta w końcu zorientowała się w sytuacji. - Nie musicie truć ludzi - napisała.
Bułka z pleśnią? Trzeba zakazać robienia zdjęć
W rozmowie z Newsweekiem rzeczniczka rosyjskiej sieci zwróciła uwagę, że "jakość i bezpieczeństwo produktów to nasz najwyższy priorytet. Podczas przechowywania i przygotowywania produktów przestrzegane są wszystkie niezbędne procedury".
Firma zapewniła, że już skontaktowała się z dostawcą, a zepsutą żywność wyrzucono. Mimo to klientom zabroniono ładowania telefonów i robienia zdjęć. Żeby nie wypłynęło ich więcej w mediach społecznościowych.
Wkusno i toczka cieszy się sporą popularnością w Rosji. Według oficjalnych danych, które publikuje Reuters, sieć w pierwszym dniu otwarcia swoich lokali sprzedała 120 tys. burgerów. Prowadzi ją Aleksander Gowor, który na Syberii zarządzał 25 restauracjami McDonald's.
Amerykańska sieć fast foodów działała w Rosji trzy dekady - pierwszy lokal otwarto po upadku ZSRR. Jednakże rozpętana przez Rosję wojna w Ukrainie doprowadziła do zamknięcia drzwi wszystkich McDonald'sów w kraju.
Rosjanie chcą jednak rozwijać swoją sieć. Do końca lata ma działać 850 lokali. Oczywiście przy zachowaniu starego wnętrza.