Indeks PMI, który z wyprzedzeniem sygnalizuje zmiany w polskim przemyśle, wypada zaskakująco słabo. Jego wartość w miesiąc spadła z 48,2 do 47,6 pkt, podczas gdy ekonomiści prognozowali utrzymanie dotychczasowego poziomu. Niższą wartość indeks przyjmował po raz raz ostatni w pierwszym kwartale 2013 roku.
Punktowa ocena indeksu PMI powstaje na bazie ankiet przeprowadzanych wśród menedżerów kilkuset branżowych przedsiębiorstw. Na ich podstawie przewiduje się, czy dla kluczowego z punktu widzenia całej gospodarki sektora idą lepsze czy gorsze czasy. Odczyt powyżej granicy 50 pkt oznacza rozwój w sektorze przemysłowym. Poniżej - pogarszającą się sytuację i sugeruje nadchodzącą recesję.
Dane niepokoją tym bardziej, że to już czwarty z rzędu wynik poniżej 50 pkt. Twórcy badania (IHS Markit) wskazują, że liczba nowych zamówień gwałtownie spada - obniżka w produkcji jest najwyższa od niemal dekady, zaś zapasy niesprzedanych towarów rosną w najszybszym tempie od 20 lat.
"PMI za luty ponownie zbliża indeks do ścieżki, którą podążał podczas załamania w latach 2007-2008 i kreśli tym samym mocno pesymistyczny obraz gospodarki" - komentują najnowsze dane ekonomiści PKO BP. Podkreślają, że wskazania PMI nadal pozostają wyraźnie bardziej pesymistyczne od innych miar koniunktury w przemyśle.
"O ile jednak jest to naszym zdaniem podstawą do zanegowania wskazywanej przez PMI głębokości spowolnienia (naszym zdaniem nadmiernie), to sam wskazywany przez indeks trend spowolnienia dynamiki PKB nie budzi większych kontrowersji" - wskazują.
Według ekspertów PKO BP do tej pory przełożenie słabszej koniunktury w Niemczech (i na świecie) na krajowe przetwórstwo było ograniczone. Jego skala w kolejnych miesiącach może jednak rosnąć, co prowadzić będzie do dalszego wyhamowania dynamiki PKB w pierwszej połowie 2019 roku.
Bolączki przemysłu
"Według najnowszych wyników badań w lutym warunki w polskim sektorze przemysłowym wciąż się pogarszały. Produkcja spadała w najszybszym tempie od niemal dekady, głównie z powodu kolejnego gwałtownego spadku liczby nowych zamówień. Zła kondycja polskiego eksportu w sektorze przemysłowym, związana ze słabym popytem z Niemiec, spowodowała siódme z rzędu obniżenie poziomu zamówień zagranicznych" - czytamy w raporcie IHS Markit.
Eksperci zauważają, że poziom nowych kontraktów obniżył się piąty raz w ciągu sześciu miesięcy, ponadto w najszybszym tempie od niemal sześciu i pół roku. Według wielu respondentów badania zapotrzebowanie na polskie produkty w Niemczech było niewielkie.
Z raportu wynika, że siódmy miesiąc z rzędu w przemyśle można było obserwować gwałtowny spadek zaległości produkcyjnych. Zmusiło to polskich producentów do redukcji zatrudnienia oraz zakupów. Liczba osób zatrudnionych spadła czwarty raz w ciągu pięciu miesięcy.
Inne kraje i dane GUS
Nie tylko kondycja polskiego przemysłu niepokoi ekonomistów. Poniżej granicy 50 pkt, która oddziela dobrą koniunkturę od złej, są też m.in. giganci azjatyccy. Mocny zjazd w lutym zaliczyła Japonia (z 50,3 do 48,9 pkt). Wskaźnik dla Chin wynosi 49,9 pkt.
Lepiej od naszych wypadają statystyki w Czechach i Hiszpanii, ale i tu PMI jest poniżej 50 pkt - odpowiednio 48,6 i 49,9 pkt. Niemal taki sam wynik jak polski ma przemysł we Włoszech (47,7 pkt).
Nie wszędzie nastroje są złe. Ciągle optymizm bije z ankiet przeprowadzanych w Szwecji, Norwegii, Szwajcarii, a nawet Węgier.
Najnowsze wyniki badania PMI dla Polski stoją nieco w sprzeczności z ostatnimi danymi GUS, które pokazały, że w styczniu produkcja przemysłowa wróciła na wysokie obroty. Statystyki przebiły prognozy ekonomistów.
Rok do roku produkcja wzrosła o 6,1 proc., przyspieszając z 2,8 proc. odnotowanych przed miesiącem. Średnia prognoz ekonomistów zakładała dynamikę na poziomie 3,9 proc. W porównaniu ze słabym grudniem zwyżka wyniosła 7,4 proc.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl