Chociaż wskaźnik powstaje na podstawie opinii przede wszystkim menedżerów największych firm, to uważa się go za dobry wyznacznik tego, co mogą przynieść najbliższe miesiące w całej gospodarce.
Każdy wynik powyżej granicy 50 punktów uznaje się za optymistyczny, poniżej tej granicy – pesymistyczny. Wyniki poniżej 40 puntów oceniane są już jako skrajnie złe nastroje.
W lipcu PMI wyniósł 42,1, a obecny wynik (40,9) to kolejny, który wykazuje mocną tendencję spadku nastrojów. Już w lipcu w komentarzu do danych, S&P Global wskazywała na ich "znaczne pogorszenie".
"Sierpień był kolejnym miesiącem pełnym wyzwań dla polskich producentów. Zarówno produkcja, jak i nowe zamówienia spadły w najszybszym tempie od pierwszej fali koronawirusa w 2020. Przedsiębiorcy wciąż mało optymistyczni odnośnie przyszłej aktywności biznesowej zaraportowali kolejne cięcia zatrudnienia. Według ankietowanych firm wysoka inflacja osłabiała moc zakupową producentów, a sprzedaż spadła na rynkach krajowych i na rynkach zagranicznych. Nieco otuchy dodawało spowolnienie tempa wzrostu kosztów produkcji oraz cen wyrobów gotowych" - czytamy w komentarzu do badania.
Te dane zbiegają się z sygnałami z Głównego Urzędu Statystycznego, które mówią o znacznym spadku PKB Polski (Produkt Krajowy Brutto) w II kwartale 2022 r. Komentujący spadek PKB eksperci mówią o "dużym spadku" i prognozują, że przed nami jest "bolesne spowolnienie gospodarcze".
Wskaźnik PMI dla przemysłu – sierpień 2022 r. Produkcja spada najszybciej od lockdownu w 2020 r.
Taką diagnozę zdaje się potwierdzać wskaźnik PMI dla przemysłu za sierpień. Jak wskazują analitycy S&P Global, produkcja i nowe zamówienia w sierpniu spadły w znacznym stopniu, w dodatku w najszybszym tempie od maja 2020. Według wielu ankietowanych firm, wysoka inflacja znacznie osłabiała aktywność zakupową klientów, co doprowadziło do zmniejszenia wydatków na dobra uznaniowe. Niesprzyjające warunki gospodarcze wpływały z kolei na klientów krajowych i zagranicznych – nowe zamówienia eksportowe spadły szósty miesiąc z rzędu, ponadto w przyspieszonym tempie.
Mimo, że tempo inflacji kosztów było najniższe od 21 miesięcy, a ceny wyrobów gotowych rosły najwolniej od 19 miesięcy, oba wskaźniki utrzymały się na wysokim poziomie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polski przemysł: wielu pracowników czekają zwolnienia
Według respondentów badania, surowce też znów podrożały, choć niektórzy producenci zaraportowali niższe ceny stali. Firmy zdawały sobie sprawę z osłabienia popytu, jednak w wielu przypadkach nie pozostawało im nic innego niż przekazać wyższe koszty na klientów.
Jak wskazują autorzy raportu, trudne warunki gospodarcze oraz spadek produkcji nowych zamówień doprowadziły do pogorszenia prognoz gospodarczych w polskim sektorze wytwórczym.
"Mimo że optymizm biznesowy wzrósł od lipca, wysoka inflacja i strach przed recesją wpłynęły na pogorszenie nastrojów. Odbiło się to echem na rynku pracy - niektórzy przedsiębiorcy decydowali się nie uzupełniać braków kadrowych, inni zwalniali pracowników. Trzeci z rzędu spadek zatrudnienia (najostrzejszy od ponad dwóch lat) miał niewielki wpływ na poziom zaległości produkcyjnych - ilość niezrealizowanych zamówień po raz kolejny znacznie spadła" - napisano.
ING: perspektywy pogarszają się, ale nie tak gwałtownie
Ekonomiści z ING w swoim komentarzu do tych danych wskazują, że PMI znajduje się poniżej granicy 50 punktów czwarty miesiąc z rzędu. Ich zdaniem jednak polskie firmy odbierają szok takie zdarzenia jak szok energetyczny, wojnę czy pandemię bardziej pesymistycznie niż w innych krajach. Tymczasem – w ich opinii – "perspektywy pogarszają się, ale nie tak gwałtownie, jak sugeruje PMI".
"Perspektywy przemysłu pogorszyły się, a niepewność co do wpływu kryzysu energetycznego na poziom aktywności przemysłu w Europie negatywnie odbija się na kondycji krajowego sektora przemysłowego" – piszą w swoim komentarzu analitycy ING.
Z kolei analitycy Pekao zauważają, że wedle prognozy wskaźnik miał się ustabilizować, tymczasem ustanowił cykliczne minimum.