Ireneusz Fąfara został prezesem Orlenu w kwietniu. Daniel Obajtek pożegnał się ze spółką po sześciu latach w fotelu prezesa. W środę 22 maja koncern opublikował wyniki finansowe za I kwartał, czyli okres od stycznia do marca. Były to pierwsze w tym roku informacje o kondycji koncernu w czasie, gdy dotychczasowy prezes Daniel Obajtek żegnał się z pracą w państwowym gigancie.
Nowy prezes na konferencji wynikowej w czwartek został zapytany m.in. o strukturę, jaką pozostawił Daniel Obajtek i jego zarząd. W latach 2010-2017 Fąfara stał na czele spółki zależnej Orlen Lietuva. Za rządów PiS płocki koncern naftowy przejął m.in. Energę, PGNiG, Lotos, Ruch i Polska Press. Fąfara przyznał, że za jego czasów model biznesowy był Orlenu prosty: kupować ropę, przerabiać ją i sprzedawać produkty paliwowe.
W tej chwili to jest koncern posiadający wiele pobocznych działalności, sens biznesowy przynajmniej części z nich jest co najmniej wątpliwy. Nie wiem, po co mamy się zajmować na przykład wydawaniem prasy. Przedstawimy to w strategii. Chcemy tak uprościć firmę, aby skoncentrować się na tym co najważniejsze - powiedział Fąfara.
W spółce trwa obecnie niemal dziesięć audytów, zarówno wewnętrznych, prowadzonych przez zewnętrzne firmy, jak i śledczych. Ich wyniki mają posłużyć również do określenia kierunków zmian w strategii Orlenu. - Zobowiązujemy się do przyspieszenia - zadeklarował nowy prezes.
Orlen pozbywa się ludzi Obajtka i PiS-u. Nowy prezes komentuje
Jak Fąfara ocenia działalność Daniela Obajtka w fotelu prezesa Orlenu? - Mogę powiedzieć na pewno jedno: gdybym był wówczas prezesem, inaczej prowadziłbym te kwestie, które były na agendzie zarządu. Na pewno zdecydowanie inaczej. I to jest moja odpowiedź - stwierdził.
"Business Insider" napisał, że w ostatnim czasie już ponad 100 osób pożegnało się z pracą w Orlenie. Byli to m.in. mąż byłej wicepremier Jadwigi Emilewicz, syn Jacka Kurskiego. - Nawet nie wiedziałem, że u nas pracują te osoby - powiedział Fąfara, zapytany o te doniesienia.
Podkreślił, że o działaniach "miotły kadrowej" decyduje tylko jakość pracy. - Jeśli niektórzy muszą odejść to dlatego, że uznajemy, że ich wkład do wartości koncernu jest niewłaściwy. Zmiany w każdej firmie są procesem ciągłym. Natomiast mam nadzieję, że będą jak najmniejsze - dodał.
Kontrowersyjne interesy Orlenu w Szwajcarii. "Skandal"
Kontrowersje budzi też sprawa działalności szwajcarskiej spółki-córki OTS, która straciła 1,6 mld zł na handlu ropą naftową. Na jej czele stał Samer A., który – według ustaleń mediów – miał mieć powiązania z arabskimi ekstremistami z Hezbollahu. Służby miały ostrzegać ówczesny zarząd ws. współpracy z Samerem A. jeszcze przed powstaniem spółki OTS. Według ustaleń Onetu raport ten został zignorowany.
Jednak nowy prezes nie zamierza od razu likwidować szwajcarskiej spółki-córki. - Co do zasady, takie koncerny jak nasz posiadają spółki tradingowe i ich celem jest zarabianie na handlu, czy pośrednictwie w obrocie nie swoimi produktami. I taka była idea tworzenia tej spółki. Ona poszła w zupełnie innym kierunku i tego nie chcę komentować. Dopóki trwają audyty chcemy kontynuować tę działalność - zadeklarował Fąfara.
Nie wykluczył jednak, że do zmian dojdzie.
- Mamy w grupie kilka takich spółek i zastanawiamy się, czy jest posiadania ich w czterech punktach Europy. Pewnie dokonamy jakiejś weryfikacji tego. W tej chwili jesteśmy na etapie audytów i odzyskiwania pieniędzy przekazanych do nieuczciwych pośredników - dodał.
Podkreślił jednak, że odzyskanie pieniędzy będzie zadaniem niezwykle trudnym i nie można przesądzić, czy zakończy się sukcesem.
Fakt, że firma taka jak Orlen, jedna z największych w Europie, jeden z największych koncernów rafineryjnych na świecie, robił przedpłaty za produkty, które miały dotrzeć do firmy, jest skandalem. Gdyby teraz ktoś złożył nam tę propozycję, uznałbym ją za obraźliwą. To jest zdanie całego zarządu - stwierdził.