W ostatnim czasie niektóre kraje w naszej części świata przeprosiły się z atomem i ogłosiły – jeżeli nie nowe inwestycje, to wydłużenie działalności starych elektrowni jądrowych. Polska przepraszać się z niczym nie musi, bo atomowe projekty dopiero przed nami.
Choć najgłośniej jest o budowie dużych, klasycznych elektrowni jądrowych, które mają powstać w ramach programu rządowego i kosztować miliardy złotych, to równie ciekawe mogą okazać się projekty dotyczące tzw. małego atomu. Przypomnijmy: w Polsce chce je realizować m.in. PKN Orlen z Synthosem (należącym do Michała Sołowowa) i KGHM.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Planujemy wybudować pierwszy mały reaktor atomowy w Polsce za trzy lata – mówił pod koniec 2022 r. prezes Orlenu Daniel Obajtek.
Przekonywał, że zarządzany przez niego koncern patrzy na tego typu inwestycje nie tylko z perspektywy ochrony klimatu, ale także czysto biznesowej.
– W Karpaczu (na Forum Ekonomicznym w Karpaczu we wrześniu 2022 r. – przyp. red.) ogłosiliśmy neutralność klimatyczną do 2050 r. I to nie tylko było związane ze środowiskiem. To przede wszystkim było związane z biznesem – tłumaczył szef Orlenu na początku grudnia.
O budowie małych reaktorów, tzw. SMR-ów (ang. small modular reactors; małe reaktory modułowe) rozmawialiśmy z Dawidem Jackiewiczem, byłym ministrem skarbu, a obecnie wiceprezesem spółki Orlen Synthos Green Energy.
Agnieszka Zielińska, money.pl: Zgodnie z najnowszymi planami przekazanymi przez PKN Orlen do 2038 r. ma powstać 76 SMR-ów w 26 lokalizacjach. Ma to być największa inwestycja energetyczna w Polsce, ale też w Europie, która pochłonie dziesiątki miliardów euro. W jaki sposób budowa SMR-ów wpisuje się realizację programu polskiej energetyki jądrowej?
Dawid Jackiewicz, wiceprezes Orlen Synthos Green Energy: Niestety sama duża energetyka jądrowa nawet w połączeniu z innymi bezemisyjnymi technologiami nie jest w stanie zapewnić stabilności energetycznej w Polsce. Głównie chodzi o dostawy mocy w tzw. podstawie – czy wieje, czy nie wieje, słońce świeci czy nie – w sieci musi być wystarczająco dużo mocy dostarczanej stabilnie i bez przerw.
Tymczasem już wkrótce zaczniemy wyłączać stare jednostki węglowe. Do 2030 r. zostanie wyłączonych 6 GW, a do 2040 r. - 20 GW. Czekają nas poważne problemy, jeśli nie zaczniemy dynamicznie budować nowych bezemisyjnych elektrowni. W sumie do 2040 r. wyłączone zostanie około 20 GW mocy zainstalowanej w elektrowniach zawodowych zasilanych węglem kamiennym – 80 proc. jednostek na węgiel powinno być wyłączonych ze względu na wiek, poziom emisji, nieefektywność ekonomiczną itp.
Do 2040 r. może wystąpić luka rzędu 14 GW w energii stabilnej (już z uwzględnieniem dużego atomu), a rozwiązanie puka do drzwi – to małe, modułowe reaktory SMR-y, które jesteśmy w stanie wdrożyć wspólnymi siłami. Jednym z najbardziej obiecujących rozwiązań jest reaktor BWRX-300, nad którym pracujemy razem z dostawcą technologii – amerykańską firmą GE Hitachi.
Takie inwestycje pochłoną dziesiątki miliardów euro.
To prawda, ale to inwestycja na co najmniej 60 lat, a nawet 90 lat. Proszę spojrzeć na przykłady Szwecji i np. Francji.
W Szwecji 12 reaktorów budowanych w latach 1971-1984 spłaciło się w ciągu 15 lat. Po 15 latach były "maszynkami" do zarabiania pieniędzy i przez wiele lat Szwecja miała stabilną i trzy razy tańszą niż reszta Europy energię elektryczną, dopóki polityka i społeczna histeria tego stabilnego systemu nie zdemontowała. Teraz, po okresie zupełnie bezpodstawnej niechęci do energii jądrowej, Szwecja wraca "z hukiem" do energetyki jądrowej i będzie inwestować właśnie w SMR-y, podobnie jak Polska.
Rząd szwedzki uruchamia w ekspresowym tempie system finansowania budowy floty SMR-ów. We Francji wybudowano 56 reaktorów w ciągu 26 lat, które spłaciły się po 15-20 latach, a pracować będą do wieku 40-50 lat. Nie były to jeszcze reaktory modułowe, ale produkowano seryjnie ten sam model reaktora i bez większych poślizgów zrealizowano cały program. I podobnie jak w Szwecji – po okresie pewnej niechęci do energii jądrowej – Francja planuje budowę nowych reaktorów i dużych, i mniejszych.
Dlaczego technologia SMR, jakie są jej zalety?
Reaktory SMR nazywają się tak, gdyż są małe – a to oznacza mniejsze koszty inwestycyjne, mniejsze ryzyko finansowe, mniejsza groźba opóźnień, mniejszy tzw. czynnik źródłowy, czyli znikome ryzyko uwolnień radioaktywnych substancji.
To, że są modułowe oznacza z kolei, że większość elementów reaktora wykonywana jest na linii fabrycznej, co implikuje lepszą kontrolę jakości, krótszy czas budowy, czyli składania modułów na miejscu. Czas realizacji inwestycji jest przecież dla nas czynnikiem niezwykle istotnym w obliczu spodziewanych niedoborów mocy w następnej dekadzie. Mamy ambitny cel postawienia takiej liczby reaktorów, aby zminimalizować lub nawet wyeliminować ryzyko deficytu mocy w systemie elektroenergetycznym.
Jak wygląda kwestia ich bezpieczeństwa?
Nowoczesne reaktory SMR wykorzystują w dużym stopniu tzw. pasywne mechanizmy bezpieczeństwa, czyli mechanizmy oparte na prawach fizyki, w wielu przypadkach nie wymagają one nawet interwencji człowieka, czyli operatora. Np. jeśli temperatura w reaktorze przekroczy pewną granicę, reaktor sam się wyłączy – tak zadziałają prawa fizyki.
W reaktorze BWRX-300 wyeliminowano pompy tłoczące wodę jak w innych reaktorach. Gdy woda wrze, to jej energia będzie wymuszać cyrkulację i adekwatne chłodzenie reaktora. Jest wiele innych przykładów zastosowania pasywnych mechanizmów bezpieczeństwa w tym reaktorze.
Nowoczesne reaktory projektowane są przede wszystkim z myślą o bezpieczeństwie i prawdopodobieństwo poważnej awarii jest znikome. Ale nawet wystąpienie jej jest wzięte pod uwagę w projekcie i zaprojektowane zostały takie systemy bezpieczeństwa, które zapobiegną niepożądanym jej skutkom.
Współczesne systemy bezpieczeństwa oparte na surowych międzynarodowych regulacjach minimalizują ryzyko awarii rdzenia do tego stopnia, że nie może się ono zdarzyć statystycznie częściej niż raz na 100 000 lat pracy reaktora. To naprawdę wyśrubowane normy.
Są różne technologie budowy SMR. Z jakich będzie korzystać Polska?
W ostatnich latach Polska stała się atrakcyjnym celem wielu firm projektujących różne typy reaktorów na różnym poziomie zaawansowania. Nie chcemy oceniać innych rozwiązań, chociaż przeprowadziliśmy dogłębną analizę wielu z tych proponowanych SMR-ów. Rezultatem tych analiz jest stwierdzenie: BWRX-300 jest najbardziej dojrzałą technologią na rynku SMR-ów, zapewnia tempo wdrażania tych reaktorów, którego Polska tak pilnie potrzebuje i moc tego reaktora jest dokładnie taka, do jakiej jest przystosowany polski system energetyczny.
Żaden SMR nie został jeszcze skomercjalizowany. Czy rozpoczęliście już proces ubiegania się o niezbędne pozwolenia?
Tak, rozpoczął się tak zwany proces przedlicencyjny. OSGE (Orlen Synthos Green Energy) złożyło do Państwowej Agencji Atomistyki (PAA) wniosek o tzw. opinię ogólną.
Opinia ogólna to stanowisko PAA oceniające, czy technologia nie ma widocznych już na wstępnym etapie cech nielicencjonowalnych w Polsce w pojęciu dzisiejszych regulacji prawnych.
Oczekujemy właśnie na stanowisko PAA. Idziemy śladami innych krajów, które wyprzedzają nas o kilka-kilkanaście miesięcy w tym procesie. W Kanadzie kończy się właśnie przedwstępny proces oceny BWRX-300, tzw. Vendor Design Review.
Największy kanadyjski operator istniejących elektrowni jądrowych Ontario Power Generation (OPG) podjął decyzję o wyborze reaktorów BWRX-300 dla w elektrowni Darlington oddalonej tylko 10 km od prawie dwustutysięcznego miasta Oshawa.
27 stycznia 2023 r. firmy GE Hitachi Nuclear Energy oraz Ontario Power Generation, SNC-Lavalin i Aecon podpisały umowę na budowę BWRX-300 w Darlington.
TVA (Tennessee Valley Authority), czyli największy amerykański koncern energetyczny, który jest własnością federalnego rządu USA, wybrał właśnie BWRX-300 jako reaktor następnej generacji i planuje zamówić około 20 sztuk. Idziemy ramię w ramię z najbardziej doświadczonymi graczami w tej materii na świecie.
Są też głosy krytyczne dotyczące technologii reaktorów SMR. Np. niektórzy eksperci, w tym dr Józef Sobolewski, wskazywali wcześniej, że łączne koszty generacji opartej o SMR będą zdecydowanie wyższe niż w przypadku dużych reaktorów jądrowych. Dodatkowo wskazują, że o ile w procesie budowy dużych elektrowni jądrowych można liczyć na znaczący udział polskiego przemysłu także w części dotyczącej reaktorów, to w przypadku SMR-ów budowanych poza naszym krajem takich możliwości nie będzie.
Duże reaktory nie wystarczą do zapełnienia luki energetycznej, która będzie dużo większa niż planowane moce dużej energetyki. Tezę o wyższych kosztach też trudno obronić – SMR-y wejdą tam, gdzie nie sprawdzi się duży atom i będą generować przychody także np. z ciepła komunalnego czy technologicznego.
Jeśli chodzi o polski łańcuch dostaw, to prędzej uda się go stworzyć i wdrożyć ze względu szybsze tempo rozwoju SMR-ów i krótszy czas realizacji (inwestycji – przyp. red.). Ze względu na modułowość będzie dużo łatwiej znaleźć i certyfikować polskich dostawców. Jestem spokojny o udział polskiego przemysłu w tym projekcie.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.