Kampania wyborcza na ostatniej prostej, trwa zacięta walka o głosy wyborców. Do ofensywy przystępują przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej. W rozmowie z Radiem ZET, główny ekonomista PO, a wcześniej członek Rady Polityki Pieniężnej, prof. Andrzej Rzońca tłumaczył, skąd PO-KO weźmie pieniądze na realizację wyborczych obietnic.
- Nasze propozycje będą kosztować łącznie 70 mld zł, a najpoważniejszy koszt to program "Niższe podatki, wyższe płace" - to 30 mld zł. Skąd na to pieniądze? 6-7 mld złotych zaoszczędzimy na utrzymaniu aparatu władzy i propagandzie, nie finansując "TVPiS". Telewizja publiczna powinna realizować misję publiczną, a nie marnować pieniędzy podatników. Nigdy publiczna telewizja nie była finansowana tak, jak teraz - podkreślił prof. Rzońca na antenie Radia ZET.
Główny ekonomista PO wyliczał dalej, jak zapewnił, kolejne miliardy można uzyskać z dywidend spółek Skarbu Państwa. - Ta władza lekceważy i zaniedbuje te dochody. Jeszcze w 2015 r. z dywidend ze spółek Skarbu Państwa wpłynęło do budżetu 6 mld zł. W tym roku mają być to już tylko 3 mld zł, a w przyszłym - 1,5 mld zł. Gdyby spółki Skarbu Państwa były zarządzane tak, jak przeciętne spółki kapitałowe, to w tym roku do budżetu wpłynęłoby aż 9 mld zł - tłumaczy prof. Andrzej Rzońca.
W ten sposób PO-KO sfinansowałaby połowę programu "Niższe podatki, wyższe płace". Skąd reszta pieniędzy? Jak podkreśla Rzońca, ze wzrostu gospodarczego, który to zasili budżet kwotą 90 mld zł. - Jest to oparte na konserwatywnym założeniu, że będzie to wzrost gospodarczy rzędu 3 proc. i na koniec kadencji mamy dodatkowe 90 mld zł. To z okładem wystarczy na realizację wszystkich naszych obietnic. Proszę przy tym zauważyć, że nasze obietnice opieramy na konserwatywnym założeniu, bo mamy świadomość, że tłuste lata się kończą. I te tłuste lata zostały zmarnowane przez obecną władzę - powiedział.
Płaca minimalna
Kampania przedwyborcza przyniosła zapowiedzi PiS o skokowym wzroście płacy minimalnej. Do końca 2020 r. ma sięgać kwoty 3 tys. zł brutto, a w 2023 r. dojść już do poziomu 4 tys. zł brutto. Zdaniem prof. Rzońcy - na stole są dwie propozycje. Ta pierwsza, czyli propozycja PiS-u, będzie spychała pracowników do szarej strefy, czy doprowadzi też do spadku zatrudnienia, ale i wzrostu cen.
- Nasza propozycja ma 10 przewag nad propozycją PiS. Przede wszystkim "Niższe podatki, wyższe płace" to gwałtowny wzrost zarobków dla pracowników, ale nie kosztem pracodawców. Osoby otrzymujące płacę minimalną będą na rękę dostawać tyle, jakby w ogóle były zwolnione z PIT i ZUS. To racjonalna propozycja - powiedział prof. Rzońca.
Dodał, że w Polsce niskie zarobki są wysoko oskładkowane i wysoko opodatkowane. - Tylko w dwóch krajach są to wyższe koszty niż w Polsce. My proponujemy takie oskładkowanie i opodatkowanie, jakie ma Szwajcaria czy Irlandia. Dzięki naszemu projektowi upowszechni się zatrudnianie na umowy o pracę, bo będzie to atrakcyjna forma nie tylko dla pracowników, ale i pracodawców - zapewnia główny ekonomista PO.
Jak podkreślił, jego marzeniem jest, by "Polska wróciła na Zachód, a nie dryfowała na Wschód". Stwierdził też, że w rządach PiS "widać autorytarny przewrót", a jeśli to ugrupowanie zwycięży i będzie rządziło kolejne 4 lata, to - zdaniem głównego ekonomisty PO - będzie wystarczający czas, by "dokończyć sprawę z niezależnymi sądami, a także dość czasu, by rozprawić się z niezależnymi mediami".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl