Dziennik przypomina, że od początku września płace nauczycieli miały wzrosnąć, jednak część z nich nie otrzymała dodatkowych pieniędzy. Dyrektorzy szkół i przedszkoli mają czas do końca września, gdyż przepisy przejściowe przewidują, że podwyżka może być wypłacona z miesięcznym opóźnieniem, ale z wyrównaniem.
ZNP ma nadzieję na negocjacje w tym czasie i wywalczenie wyższych podwyżek. Samorządy jednak nie mają środków i wolą się wstrzymać w oczekiwaniu na zmiany. Bo nie jest wykluczone – czytamy w „DGP” – że za rok cały system wynagradzania i finansowania oświaty się gruntownie zmieni.
Dziennik przypomina wysokość nauczycielskich stawek obowiązujących w tym roku szkolnym: to od 2949 brutto dla nauczyciela stażysty do 4046 zł dla tego z najwyższym stopniem awansu.
Dziennikarze zapytali samorządy, czy dosypią do nauczycielskich pensji.
- Biorąc pod uwagę obecną sytuację budżetową naszego miasta w związku z pandemią oraz obciążenia dodatkowymi zadaniami, nie przewidujemy większych podwyżek dla nauczycieli – powiedziała „DGP” Joanna Żabierek, rzeczniczka prezydenta Poznania.
Podobne odpowiedzi płyną m.in. Lublina, Białegostoku czy Tychów.
Zachowawcza postawa większości włodarzy jest o tyle zrozumiała, że MEN coraz poważniej przymierza się do gruntownej reformy i nie jest wykluczone, że weźmie na siebie koszty nauczycielskich płac.
Jak przypomina „Dziennik Gazeta Prawna” tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego MEN przedstawił związkowcom osiem wariantów zmian w systemie finansowania zadań oświatowych.
Jeden z nich zakłada finansowanie wynagrodzeń z budżetu państwa i jednoczesne zlikwidowanie subwencji oświatowej. Pojawiają się też propozycje zakładające przejęcie placówek oświatowych przez rząd i ich całkowite finansowanie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl